Emigracja w UK - co mnie denerwuje a co sie podoba



Postanowiłam Wam dzisiaj napisać post odbiegający od spraw kosmetycznych  a nadmieniający trochę o życiu w Anglii.
Czyli słowem ciag dalszy postów emigracyjnych, sama lubię takie czytać czy oglądac więc mam nadzieję,że i Wy się ubawicie:)


Do tej cześci postu trochę mnie nakłoniły filmy Kretki z YT odnośnie życia w USA i jakości życia oraz luzu Amerykanów.

Ja mam ochotę się wypowiedzieć na temat życia w UK - jestem już jakiś czas i jest kilka kwestii, które niezmiernie mnie irytuja bądź fascynują:)

A więc zaczynamy, najpierw coś na co narzekam:


- pierwsza sprawa to mówienie ciągle bez w zasadzie  czekania na odpowiedz How are you:) - nieważne czy znasz ta osobe czy nie, w zasadzie zawsze i wszędzie w miejscu pracy czy w sklepie to usłyszysz - oczywiście lepsze to niż gburowatośc i ignorancja ale  jeśli mijasz daną osobę czy osoby 20 razy w ciagu 3 h to staje się to męczace i głupawe:)
Przy czym doskonale wiesz,że oni nawet nie czekają czy nawet nie chcą znać odpowiedzi:)

-  druga sprawa to jedzenie i malowanie w środkach transportu - o ile małe malunki jestem gotowa znieść ( wszak jesteśmy kobietami wrażliwymi na piękno)  to wyciaganie całego arsenału kosmetyków, mazanie się brudną gąbką i szturchanie sąsiada podrózy wkurza mnie bardzo
- a zwyczaj jedzenia i wpychania puszek i obgryzinych kości po kurczaku na siedzenie, czy rzucanie pod nie, jest objawem totalnego braku kultury:/
Nie wiem czemu oni  na to pozwalają, niestety  rzadko ktoś na to reaguje.

- brak totalnej uprzejmosci ze strony facetów - no cóż zawsze jest pierwszy w wyscigu do krzesła:) A niech tam - równouprawnienie

- w sklepie w przeciwieństwie do obsługi w USA czy w  PL - nikt czasem nie zaszczyci Cię obsługą, ot często i gęsto pracownik w centrum będzie bardziej pochłonięty rozmową z koleżanką - z jednej strony ma to swój urok, Anglicy nie lubia być obskakiwania


- niechlujstwo szeroko pojęte, a może czasem i nonszalancja? Wszak każdy może się nosić jak chce

- bardzo duzo osób zauważyłam cierpi na różnego rodzaju fobie, niby to normalne ,że każdy ma jakąś odskocznie ale jeśli przesuwamy grnicę zbyt daleko robi się dziwnie, pisze tu głównie o granicach religijnych, duchowych czy wyznaniowych.


- obgadywanie i to niekoniecznie za Twoimi plecami, po prostu otwarte krytykowanie gdy stoisz obok, wiąże się to też z tzw dwulicowością Anglików


-  narzekanie - wydaje mi się,że tzw. British born sa bardziej narzekający na wszystko niż Polacy:)


- horrendalne ceny za mieszkania i transport, nie mowiąc o korkach wrr

- NHS czyli tutejsza slużba zdrowia ale o tym osobny post jesli chcecie

- spychoterapia i niedotrzymywanie słowa - miej na to wzglad  szukając u nich  rozwiązań:)

 Plusy, które  naprawdę warte sa naśladowania:


- pewność siebie wpajana od maleńkości, poprzez częste nagradzanie i chwalenie nawet najmniejszych zdolności - czasem jest to swoistego rodzaju  przeginanie ale  to pozwala dzieciom bardzo wierzyć w swoje możliwości i odnieść sukcesy

- nauczanie  praktycznych rzeczy by wyjść w świat z umiejetnością zadbania o siebie

- automatyczność wszystkiego, szybkie i sprawne systemy obsługi, kupna  czy to migawki, karty do telefonu, wypłaty gotówki niemal w każdym sklepie tzw cash back, wysyłanie paczek w sklepach lokalnych blisko domu

- wypłaty tygodniowe choć ja sama mam mc,

-  dostępność niemal wszystkiego w tym jedzenia z najróżniejszych zakątków świata

- respektowanie Twoich przekonań, interesów prywatnych - pod byle pozorem możesz uzasadnić swoje stanowisko kwestiami politycznymi czy religijnymi, a odmowa wykonywania pewnych rzeczy  niekiedy wcale nie dziwi.

- nonszalacja, otwartość i swojego rodzaju swoboda - nikt Cię tutaj nie wskażę palcem tak jak gdzie indziej.

- system benefitów dla dzieci - przynajmniej masz na ich potrzeby:)


I na zakończenie, czytałam,że Anglicy sa najbardziej mimo wszystko samotnym narodem, łatwość wszystkiego  ale i pogoń za wszystkim czyni ich, bardzo samotnymi ludźmi, bez przyjaciół czasu na relaks i celebrowanie życia.

Czy tak jest? Nie wiem - może to właśnie ten paradoks a przy okazji udawanie,że wszystko jest dobrze, bo nie wypada powiedzieć na How are you - że mamy się zle:)





Inne posty o emigracji:
http://4premiere.blogspot.co.uk/2014/08/maa-rocznica-emigracja-i-kilka-sow-o.html

http://4premiere.blogspot.co.uk/2014/09/post-z-emigracji-czesc-druga-pozytywy-i.html

Komentarze

  1. w Polsce może obsługa podchodzi, ale rzadko kiedy wie coś więcej o asortymencie ;-)

    jak długo mieszkasz w Londynie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to Cie zaskocze:) Bo tutaj tez mało haha,a niektorym sie nawet ruszyc tylka nie chce do kasy.
      Jestem w UK stosunkowo krotko bo ponad poltora roku, ale duzo obserwuje i naprawde mozna zweryfikowac sporo. Zapomnialam dodac ze to co jest na plus to to,ze spotykasz ludzi roznych nacji:)

      Usuń
    2. w Polsce też się nie chce;)

      Usuń
    3. wiem:) Widzialam ostatnio w sklepie firmowym Liu Jo - ale tutaj to jest chwilami totalna porazka a niby mowi sie ,ze najwyzszy poziom:)

      Usuń
    4. poza tym ja mam wrazenie,ze oni nie szanuja pracy, moze i dobrze ze sie nie przywiazuja:P

      Usuń
  2. A narzekne sobie a co! :D mi tu tez jest cholernie samotnie mimo, ze w promieniu iluś kilometrów jest rodzina i znajomi. Z rencina wyczyniam cuda, żeby se cokolwiek uszczknąć, wiec albo puder albo co innego, ale ten brak szarmancji u mężczyzn by mnie z lekka wkurzał :/ Pewnie bym ostentacyjnie sama mu to krzesło podsunęła i w ostatniej chwili się rozmyśliła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieci tez sa tak chowane:) Moze wynioslam to z wychowania ze jednak ustapie miejsca:)
      Dorotka z ta samotnoscia jak widzisz nie jestes sama, mysle ze to pogon za zyciem albo tym co nazywamy zyciem czyni nas samotnymi:) A duzo czasu nie ma.
      Ja sie ciesze,ze na mojej drodze spotykam tak duzo innych, czasem przewspanialych ludzi i takich innych

      Usuń
  3. Zdecydowana wyższość plusów! :D Szczególnie to - "- respektowanie Twoich przekonań, interesów prywatnych - pod byle pozorem możesz uzasadnić swoje stanowisko kwestiami politycznymi czy religijnymi, a odmowa wykonywania pewnych rzeczy niekiedy wcale nie dziwi.

    - nonszalacja, otwartość i swojego rodzaju swoboda - nikt Cię tutaj nie wskażę palcem tak jak gdzie indziej." Tego brakuje mi w PL najbardziej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) oni musza to respektowac:) Wolnosc przekonan i religii, ale czesto jest to bardzo naginane i nazywa sie to rasizmem jesli nie chca tego respektowac:) Aczkolwiek pewne nacje maja wiecej do powiedzenia.
      Poza tym oni sa dla siebie najwazniejsi i potrafia sie wyklocic o swoje

      Usuń
  4. Co do tego respektowania to po prawie 7 latach pobytu na Wyspach nie mogę się z tym do końca zgodzić. Owszem, kiedyś takie coś przechodziło bardzo gładko, obecnie jednak zauważyłam, że jest o wiele mniej tej tolerancji. Anglik oczywiście, nigdy nie powie wprost, że czegoś nie możesz ze względu na religię, przekonanie polityczne, czy sprawę prywatną bo po prostu nie znosi otwartej konfrontacji i boi się wybuchowej reakcji, na którą nie będzie wiedział jak zareagować. Zazwyczaj przytaknie, a później obgada Cię za plecami, anonimowo skieruje sprawę do przełożonego, albo zacznie otwarcie narzekać na polską imigrację i system, w którym "brytyjski rząd" pozwala na zbyt wiele.

    Od siebie w negatywach angielskich dodałabym przede wszystkim - wszechobecny brud, choroby i nieporządek.
    Anglia to bardzo brudny, powiedziałabym nawet, że obskurny kraj. Większość miast ( i tych większych i mniejszych) jest niezadbana. Budynki są bardzo rzadko malowane czy odnawiane, często pomalowane w graffiti, które jest bardzo dalece odbiegające od czegoś co można nazwać "sztuką". Mieszkania - pozbawione firanek, często będące graciarnią pokrytą grzybem ( który pojawia się nawet w dopiero co zbudowanych domach). Drogi - z roku na roku coraz gorsze, za niedługo pewnie dogonią te w Polsce. Brudni są także ludzie. Czasami mam wrażenie idąc ulicą, że nawet osoba, która widać, że jest świeżo po prysznicu nadal jest jakby niedomyta. Żelazko? - któżby się tym przejmował! Świeże, ładnie umyte włosy? - po co, lepiej zebrać je w messy bun na czubku głowy ;) Ble... Dodatkowo - choroby. Wszechobecne niemal gruźlicze kaszle, które słyszy się w komunikacji miejskiej, chlipanie zakatarzonym nosem czy spocone gorączką twarze - tak genialnie ignorowane przez służbę zdrowia. Masz katar ? - weź paracetamol, masz zapalenie płuc - weź paracetamol i napij się herbaty z cytryną, umierasz od 2 miesięcy na kaszel - paracetamol bo to zupełnie normalne kaszleć 2 miesiące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadza sie z Toba:) Zapomnialam napisac ze NHS jest okropne, i lekarze tu sa beznadziejni!!!! Pacjent moze umrzec nie zdiagnozowany:/ Ja mam dzieci wiec czesto i gesto sie wyklocalam na emergency ze chce lekarza.
      Ale to osobna historia i ten paracetamol ech

      Co do budynkow i drog to uwazam ze Londyn sie bardzo zmienia i jest ok, widze ciagle ich poprawiajacych cos i budujacych wiec sie nie przyczepie.

      Usuń
    2. Może Londyn, to w końcu stolica i robić coś muszą, żeby nie odstraszyć turystów. Choć pamiętam, że metro w Londynie jak byłam na shoppingu było paskudnie brudne ;) Ja mieszkam w szóstym co do wielkości mieście w całej Anglii i tutaj jest - stypa mówiąc brzydko. Podobne wrażenie odniosłam będąc w innych, nawet jeszcze większych miastach. Bród, kurz i już :)

      Usuń
    3. Cantiq ja uwazam ze tu nie ma miejsca na takie konfrontacje bo oni ze stoickim spokojem mowia o swojej slusznosci, pracowalam z roznymi nacjami i uwazam,ze sa mistrzami wykorzystywania swojej pozycji pod pozorem rasizmu, by spokojnie bez zadnego podnoszenia glosu ( to jest nie na miejscu) osiagnac to co chca. Pisze tu o Anglikach tu urodzonych ( nie wazne czy sa murzynami czy dziadek byl z Indii). Oczywiscie wszystko zalezy od dzielnicy, miejsca, sa gorsze i lepsze. Ja pisze z perspektywy kilku stref londynskich gdzie mialam mozliwosc pracowac i sie uczyc.

      Usuń
    4. Oj sa i brudne linie metra oj sa:/ A co tam wyrabiaja brrr, musimy kiedys zrobic taki filmik razem na zywo odnosnie UK:)

      Usuń
    5. Hahaha to by dopiero było coś!

      Usuń
    6. Jestem przerazona opisem:) Gdzie moja Anglia z seriali BBC?;)

      Usuń
    7. Lesne runo to wykreowany twor;) aczkolwiek cuda sie zdarzaja i takie rozpietosci doswiadczen jak tu chyba nie spotkalam hihi ale sa I plusy hihi

      Usuń
  5. Tak sobie czytam i mi wychodzi, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to:) choc ja juz nie wiem gdzie naleze hehe

      Usuń
  6. Powiem ci, że u nas tez powoli wymiera gatunek - mężczyzna szarmancki. I wcale nie mówię o młodych chłopakach, tylko takich w wieku 30-45 lat. Wielokrotnie widzę jak w autobusie jeden z drugim nawet nie ustąpi miejsca kobiecie z dzieckiem czy staruszce. Sama ostatnio wołałam dziewczynę z dwójką kilkuletnich szkrabów, żeby usiadła na moje miejsce. I ledwo oderwałam pośladki od fotela już doskoczył chętny na moja miejscówkę - na oko 35 lat z torbą sportową :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama widzisz gatunek wymierajacy - tu chyba od dawna wyginal i babeczki sie ciesza ze ktorys jednak ustapil

      Usuń
    2. dla pocieszenia - w Portugalii mężczyzna też Cię nie przepuści w drzwiach, jeszcze się przed Ciebie wepchnie;) w Polsce mi się to nie zdarzyło, w otoczeniu mam samych szarmanckich mężczyzn, więc mnie to baaaaardzo zaskoczyło

      Usuń
    3. rozumiem, mysle ze to wynika z tego, tez ze tu wielu mezczyzn jednak jest kobietami, zwiazki homoseksualne wszak sa normalne. Ale moze sie myle, a moze sa z Portugalii?;)Zauwazylam ze Hiszpanie, ktorych jest bardzo duzo tez kultura nie grzesza, ale ja starej daty jestem.

      Usuń
  7. Tak czytam i czytam i już sama nie wiem w końcu, da się żyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mysle ze to zalezy od osoby pozycji , wiele osob wraca ale wiadomo wszedzie dobrze gdzie nas nie ma:)

      Usuń
  8. hallo! how are you? hihi W UK jest jednak nieco inaczej, jak piszesz, plusy i minusy. Wiele spraw szybciej załatwisz, nie stoisz w kolejce, listonosz stara się zastać Cię w domu, itp. Ale wiesz co? Prawda jest taka, że wszędzie trzeba się przystosować. Najbardziej, gdziekolwiek nie jestem, wkurza mnie tupet młodych ludzi. I na serio, nie jest to zależne od kraju, ale zwykły brak wychowania i ogłady (znak naszych czasów) na całym świecie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stoisz w kolejce :) i czasem jakiej i panie powolniejsze aczkolwiek tak jak piszesz moze to znak czasow , robi sie wszedzie gorzej zwlaszcza jak masz porownanie lat eczesniejszych:) piers do przodu i tyle -post napisalam dla tych co uwazaja ze tu jest kraina mlekiem i miodem plynaca i ze wszystko jest cacy:)

      Usuń
    2. Subiektywna - to prawda. Mieszkam w Polsce, ale podróżuję, mam rodzinę, znajomych za granicami różnych państw- nie ma wielkiego znaczenia nacja - brak kultury, dobrego wychowania jest obecny wszędzie. Zwłaszcza w krajach tzw. rozwiniętych, gdzie na wychów nikt nie przeznacza czasu, bo spędza go na walce o dobra materialne, karierę etc. Także coś kosztem czegoś, a szkoda. Bo obie rzeczy są w życiu pożądane, żeby nam się wszystkim żyło lepiej, i kasa i dobre wychowanie. Ech.

      4PREMIERE - lubię takie posty. To zawsze czyjś szczery punkt widzenia, chęć podzielenia się nim. To również ważne informacje. Zawsze chętnie czytam wszystkie posty blogerek z emigracji.
      Podzielenie na plusy i minusy dodatkowo daje nam możliwość postawić je na szali. Które czynniki dla kogoś przeważają za emigracją, a które dla tej osoby będą na nie.
      Good job. :) ;)

      Usuń
  9. Na odpowiedz na 'how are you' wieksosc ludzi nie czeka. I w zasadzie nie musisz na to odpowiadac. To takie cos w stylu naszego SIEMA. Dla mnie na poczatku bylo to dziwne-po co sie pytasz skoro odpowiedz cie nie interesuje. Ale juz sie do tego przyzwyczailam. Ba! czasem nawet sama pytam, z tym ze ja czekam na odpowiedz:)
    Jesli chodzi o jedzenie a raczej zostawianie syfu po jedzeniu w busach/pociagach etc. nie znosze! Jeszcze jak widze jak dorosli to robia, jaki przyklad to daje dzieciakom, ktore siedza kolo nich! Wtedy zastanawiam sie jaki burdel musi panowac w ich domach?? W pracy w staff room zwracalam uwage innym, tak mnie denerwowalo, ze wszystkie stoly zafajdane talerzami i odpadkami.
    NHS-jedno slowo paracetamol:) Ale chetnie poczytam o Twoich doswiadczeniach z NHS :)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NHS to jest normalnie wyjete spod prawa;) Daleko od noszy w wersji brytyjskiej

      Usuń
  10. Mieszkalam w UK dwa lata i powiem Ci kochana ze zgadzam sie z wiekszoscia rzeczy o ktorych pisalas :) Mnie na minus zaskoczylo: 'rozwiazlosc obczajow' ktora panuje w UK (chyba wiesz o czym mowie), ktora owocuje najwiekszym w Europie procentem nastoletnich matek i kultura picia, inna niz w Polsce, ale jest i to bardzo moich znajomych Anglikow nie wyobraza sobie weekendu inaczej niz 2dniowego ciagu alkoholowego. I jeszcze nie znosze gdy (niektorzy) Anglicy psiocza ze 'emigranci zabrali im prace' podczas gdy oni nic nie robia zeby ta prace otrzymac i wiekszosc z nich ma 2 lewe rece do roboty :P Na plus: zdecydowanie tolerancja Anglikow, ich uprzejmosc i chec pomocy no i Londyn, za ktorym bardzo tesknie :) Ale chyba nie potrafilabym zyc na stale w UK, dlatego gdy zakonczylam swoja edukacje tam to pozegnalam sie z tym krajem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wlasnie dzisiaj kolezanka przynala,ze tutaj codzienne drinki z kumpelkami sa na poziomie normalnosci, a pozniej koncza sie jak koncza:) Dzieki za Twoj komentarz, wiem jak to tesknic za Londynem, dlatego w koncu tu osiadlam i badam obyczaje hehe

      Usuń
  11. Świetny post, chyba muszę napisać coś takiego napisać ale o Niemczech/Niemcach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jak na razie nie mam co lubie czego nie lubie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi niezmiernie miło jak się wypowiesz, ujawnisz i napiszesz mi co myślisz:)Wszystkie komentarze, dygresje czytam i staram się na nie odpowiadać.
Proszę nie zamieszczać spamu ani kryptoreklamy.

Popularne posty