Mała rocznica - emigracja i kilka słów o Londynie nieco inaczej - coś dla chcących wyjechać:)
Jak wiecie jestem zagranicą - niejako równo rok temu w końcu postanowiłam przeprowadzić się na stałe do UK - mój wybór padł na Londyn. Czemu?
Z prozaicznej sytuacji, po pierwsze: mam tutaj kilka bardzo bliskich mi osób - a więc jest niejako łatwiej zapuścić korzenie, po drugie - wiele lat temu po raz pierwszy przybywając do Londynu postanowiłam sobie,że tu wrócę na stałe, wtedy ze względu na bardzo małe dzieci nie podjęłam takiej decyzji, po kilku latach marzenie spełniłam:) Po trzecie dla dzieci:)
Przeprowadzka z jednego Państwa do drugiego jest nielada wyzwaniem, zwłaszcza tam na wyspy - ale szybko się i z głową z tym uporałam.
Londyn widziany oczami osoby podróżującej, powracającej do niego nawet dość często , a Londyn widziany oczami osoby, która tu mieszka na co dzień jest inny. Pewne łatwości dnia powszedniego turysty nieraz urastają do rangi trudności osoby tutaj juz osiadłej. Dlaczego?
Kto jest na emigracji myśli już inaczej - łatwo nie jest - Eldorado jest wszędzie tam gdzie nas nie ma:) Dużo ludzi zmyśla i wymyśla pewne mity dotyczace danego kraju - może nie chce się pokazać ze złej strony?Prawda jest taka,że dużo czasu upłynie zanim poczujesz się jak u siebie, o ile w ogóle będziesz miał to poczucie, ba kultura, sposób bycia jest tu zupełnie inny - musisz się też nastawić na pewne uroki bycia emigrantem i uroki innych nacji - nie mówię tutaj rasistowsko Broń Boże:)
Poza tym u turysty jest lekkośc bycia, zero poważnych formalności, biurokracji , ot rekreacja i trywialność.
Poznanie od drugiej strony bycia i życia na emigracji jest dużo bardziej mozolne i trudne.Sama biurokracja tutaj też istnieje. Poznajemy ją bardzo szybko i witki opadają:)
Zwłaszcza jak jeszcze dochodza dzieci:)
Proszę mi wierzyć kwestia wynajmu mieszkania zaraz po przyjezdzie, załatwienie dobrego lekarza GP i pojwienie się chorób wcale nie jest taka łatwa, dochodzi do tego stała praca - wtedy czujesz się pewniej i odpowiedzialność już tak nie ciąży.
Kraj emigracji każdy wybiera pod siebie, sprawdza informacje, rzadko jedzie na dziko, takie wyprawy zawsze kończą się rozczarowaniem - a może sie mylę, w końcu wszystko zależy od ludźkiej natury.
Wielkie miasta mają to do siebie,że szybciej tez znajduje sie pracę, przynajmniej tam gdzie się chce i ma kwalifikacje - ale koszty utrzymania są ogromne.Czasem to ta cena na starcie. Warto jednak nie dac za wygraną i się przemeczyć:)
Warto to wiedzieć - i nie zaciemniać pewnych spraw, co niektórzy niestety robią - stąd chwilami mój post może zabrzmieć gorzko.
Jednak wiem z całą świadomością,że podejmując decyzję raz jeszcze zrobiłabym to samo:)
Co jest fajne w UK?
Z czasem pewne minusy zaczynają nam w głowie świtać jako plusy:
- szkoła ( mundurki, różnego rodzaju obostrzeżenia, pilnowanie by dzieci nie wagarowały),
- praca - musisz być przygotownay na niższe stawki jak startujesz - nie zawsze uznają Twoje kwalifikacje ale z czasem nabywasz tak dobrych doświadczeń ,że w kolejnej pracy będą już tylko atutem,
- język - nie zawsze okazuje się na miejscu,że władasz nim dostatecznie - praca i wszelkiego rodzaju formalności weryfikują to bardzo szybko, dodatkowo dochodzą różne akcenty i naleciałości czy dialekty - styczność z językiem jest bardzo ważna.
- dojazdy do pracy - bardzo drogie - ludzie kombinują jak mogą by omijać oysterkowe przepłacania, wiele przerzuca się na skutery czy rowery.
- pogoda - jak wiadomo dużo deszczu, ja natomiast nie zauwayżałam,że jest go faktycznie tak bardzo dużo - czasem poranna pochmurność za 2 h zmienia się w pełne słońce no i nie ma zimy:))) Duży plus !!
- inna kultura, mentalność, wychowanie - nieraz oczy przecieram ze zdziwienia ale człowiek uczy się całe życie a przyjaciół, których poznajemy z całego świata nie da sie kupić za żadne pieniądze.:)
- inna wartość pieniądza - pewne rzeczy są tu dośc tanie np. kosmetyki,żywność czy ciuchy - patrząc na zarobki, najdroższe sa jednak dojazdy i wynajem mieszkania - w Londynie niestety chorobliwie drogie:/ Stąd dużo moich znajomych jednak przerzuca się na inne tańsze miasta bądź zamieszkuje pod Londynem.
Poza tym gdzie indziej można zobaczyć tak wiele i zrobić takie extra zakupy?:))
O innych plusach UK opowiem w następnym odcinku, jeśli będziecie zainteresowani:)
Chętnie też poznam Wasze zdanie na ten temat - co słyszałyście albo jeśli tutaj żyjecie jak Wy oceniacie?:)
Świetnie mi się czytało twój tekst, bo sama mam podobne odczucia dotyczące takiej świeżej emigracji, ale do Norwegii.
OdpowiedzUsuńMnie zaskakuje to, że gdy odwiedzają mnie turystycznie znajomi są zachwyceni wieloma rzeczami, których ja mieszkając tutaj już nie dostrzegam.
Dzieki kochana:) Wlasnie to jest ten paradoks, turysta wiesz jest zachlysniety wszystkim i pewne rzeczy ich nie dotycza:) Jak dlugo jestes w Norwegii?
UsuńCzas strasznie szybko leci ale chcialam uwiecznic dosc swieze wspomnienia i relacje - i to o czym czasem pewne zrodla milcza:)
Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś. W UK się po prostu żyje inaczej, jeśli człowiek już mieszka tu kilka lat to też nie przelicza funtów na złotówki, jak robiło się na początku (ja przynajmniej przeliczałam):) Kosmetyki są faktycznie tańsze, o wiele tańsze niż w Polsce, a jeszcze jest mnóstwo ofert i promocji, dużo gratisów,kody rabatowe i inne cuda. Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że dopiero w UK tak naprawdę powstała cała moja kolekcja kosmetyczna (znaczy ta z wysokiej półki).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mentalność ludzi to jak dla mnie anglicy mają wielkie mniemanie o sobie, ale tak naprawdę praktycznie żadnej wiedzy o prawdziwym świecie. Nie potrafią liczyć i są ignorantami. Może to brzydko powiedziane, ale ja to tak widzę. Zdarzają się oczywiście wyjątki, ale wiemy, jak jest.
Komfort życia też zależy od tego, gdzie żyjemy. Ja bym na przykład bardzo chętnie się przeprowadziła do większego miasta (to znaczy moje nie jest małe), ale to nie jest takie proste, jak napisałaś 'bez przygotowania'. Tak samo nie wyjechałabym z PL do UK w ciemno, bez żadnego punktu zaczepienia, to już nie są te czasy, gdzie można było wyjechać i dostało się pracę z miejsca, teraz Polak dostaje pracę w agencji, jeśli mu się poszczęści, a jeśli nie zna języka, to niektóre agencje wcale go nie przyjmą.
Cały elaborat mogłybyśmy o tym napisać:)
Swietnie ze mi przypomnialas, faktycznie duzo Polakow na poczatku przelicza a zwlaszcza ich rodziny haha:) A mentalnosc Anglikow o ile wiekszosc jest Anglikami - wiesz o czym pisze;) A faktycznie maja o sobie mniemanie bardzo wygorowane, poza tym jesli sie znaja to na jednej dzialce i ich edukacja jest czasem masakryczna. Dokladnie jak napisalas ignorant - pracujac tutaj w detalu spotykam takie oszolomy i bezmyslne typu, ze glowa mala ale coz tak juz jest:) Poza tym chwala sie byle czym - takimi prozaicznymi rzeczami haha a z liczeniem to prawda - zdziwialam sie ze na tescie kalifikujacym poziom angielskiego musialam rozwiazywac proste matematyczne wzory:)
UsuńTak jak piszesz - powstala by z tego niezla ksiazka ale warto o tym wspominac.
W ciemno zwlaszcza rodzinami niewarto wyjechac - a sam schludny pokoik tez kosztuje :/ Ja kocham duze miasta i mimo minusow uwilebiam Londyn:) Ale kto wie:)
te karty lojalnosciowe sa swietne i naprawde konkretne:) Najmniej zadowolona jestem z Superduga haha ale Boots daje swietne oferty czy tez HOF, Debenhams etc
UsuńZ zainteresowaniem przeczytalam Twoj post. Jak wiesz od wielu lat mieszkam poza granicami Polski (Norwegia). Pamietam swoje poczatki tutaj... Jednak moje doswiadczenia sa doswiadczeniami osoby, ktora nigdy o emigrowaniu z Polski nie myslala.. Ba ! ja nawet bylam w Norwegii 2 lata przed tym zanim tu zamieszkalam (pracowalam wtedy w minsterstwie i bylam na tzw wyjezdzie sluzbowym - dlugim, bo miesiecznym) I co ? I nie podobalo mi sie tutaj, bylo nie tak jak ja lubie...
OdpowiedzUsuńPotem poznalam meza i obydwoje zdecydowalismy, ze bedzie nam dobrze w jego kraju ojczystym. Po tylu latach powiem tylko tyle: pokora, czasami ambicja do kieszeni (niestety) i jezyk. Bez jezyka i uczdestniczenia w spoleczenstwie nie poznasz zadnego kraju. I co z tego ze znalam angielski i dwa inne jezyki? Tylko norweski i zdanie egzaminu panstwowego dalo mi poczucie rozumienia (intuicyjnego nie tylko jezykowego) nowego kraju i pewnych mechanizmow spolecznych. Mnie bardzo duzo rzeczy jeszcze tutaj dziwi, duzo sie nie podoba, ale doceniam tez wiele pozytywnych zjawisk, zasad, regul. Mentalnosc jest kompletnie inna... Mysle, ze warto pamietac, ze to my przyjechalysmy do ICH kraju,a nie oni do naszego.. dlatego to w my jestesmy gosciem i trzeba tak to rozumiec. Aby stac sie czescia spoleczenstwa, w ktorym sie zyje trzeba go najpierw szanowac, poznac, a potem nauczyc sie akceptowac. Jesli komus sie wydaje, ze jest latwo wyjechac do innego kraju jako osoba dorosla to od razu mowie - cholernie trudno. Ja dopiero po ponad 12 latach moge powiedziec, ze znam ten kraj. Czasami jak czytam albo slucham co ludzie mowia to mi rece opadaja... Bardzo lubie takie okreslenie: nie istnieje cos takiego jak gratisowy lunch...
Wszystko ma swoja cene i pozostaje tylko pytanie - czy jestesmy lub chcemy te cene zaplacic. Mysle, ze Ty Paula poradzilas sobie swietnie bo od razu praktycznie znalazlas prace w swoim zawodzie - a to nie czesto sie zdarza. Pozdrawiam
Swiete słowa kochana:) Swiete i cała prawda!! Wiesz to fatycznie ich kraj i ich goscinnosc:) Ale w uk jest nieco inaczej, ilu z nich jest prawdziwymi rdzennymi anglikami? Mam taa zaprzyjazniona rdzenna strasz Pania i tak sobie czasem rozmawiamy jak to jest:) Takze ta kultura i mentalnosc jest tutaj mocno nadszarpnieta przez inne nacje;) Taki mix
UsuńWiesz, w Norwegii jest cala masa cudzoziemcow - w latach 70 tych rzad norweski postanowil sprowadzic sile robocza z ..Pakistanu... niestety nie liczac sie z konsekwencjami kulturowymi (kobiety muzulmanki zwykle nie maja kulturowo uwarunkowanego musu pracy zarobkowej np) W Norwegii, a szczegolnie w Oslo jest zatrzesienie roznych nacji - porownalabym to do Londynu. Mam rodzine w Anglii i Irlandii (ze strony babci - rdzennych mieszkancow) Jak wiesz w Ladku bywam dosyc czesto.. Wiem o czym mowisz....Taki jest teraz swiat i rasy, kolory skory, kultury beda sie mieszaly. To sa skutki zarowno globalizacji jak i masowych ruchow emigracyjnych. O antropologii kultury i jej wplywach na dzisiejsze spoleczenstwa moglabym mowic duzo.. Mysle, ze jako emigrantka niezarobkowa zderzylam sie z bardzo duza odmiennoscia.. Ty przygotowalas sie na nia..chcialas wyjechac. Ja poza tym przeprowadzajac sie do Norwegii nie znalam ani jdnego norweskiego slowa.... O tym co to znaczy spadac z wysokiego konia i zaczynam od alfabetu nie bede Ci pisac - nie bylo latwo..No coz - taka cena milosci czasami ;) Mam za to super meza ( i nie... jeszcze zesmy sie tak na serio nie poklocili hahahah) Pozdrawiam
Usuńa widzisz nie wiedzialam:) No to wiesz o czym mowie w wlasciwie pisze:)
UsuńWiesz ja sie przygotowalam ale inaczej wyglada to w realu haha - w szkole moich dzieci nie wiem jaka jest roznica miedzy jednym uczniem a drugim:) A tak na powaznie wiesz ja Cie podziwiam - dalas czadu:)
A jakie jezyki jeszcze znasz? Czuje sie przy Tobie maluczkaaa:*
Nie za bardzo rozumiem o co chodzi z ta szkola ? Mozesz wyjasnic? :) Nie ma za co podziwiac - wszystko okupione pokora, lzami i ciezka praca. Tak to jest - nie ma czegos takiego jak lunch za darmola ;) (o jezykach to na privie)
UsuńJak kończyłam studia to myślałam o Anglii ale szybko znalazłam pracę i męża więc nie było tematu. No i w UE nie byliśmy jeszcze więc sam wyjazd nie taki łatwy:)
OdpowiedzUsuńTrochę zazdroszczę tego Londynu ale kiedyś przyjadę:)
Ja o Londynie myslalam jak napisalam dawno ale jako osoba odpowiedzialna za dzieci musilam mocno sie zastanowic, zwlaszcza ze w PL mi zle nie bylo, czasmi mi sie wydaje ze sami budujemy mity odnosnie innego kraju, tak jak napisala Dolly czasem jest cholernie trudno - zanim nastanie poczucie jednosci jest i zwatpienie:) Ja zaluje ze tak pozno tutaj zawitalam, bo teraz to wiekowa jestem haha
UsuńPrzyjedz przyjedz:) Kawy sie napijemy
a mnie kurde na kawe nie zaprasza wredota...,bleee
Usuńjak to nie? Przeciez masz zawitac u mnie we wrzesniu:)?
UsuńNo wybieramsie do Ladka, wybieram ;)
UsuńBardzo lubię czytać, gdy ktoś rozsądnie i konkretnie pisze o emigracji i życiu za granicą. Wiele osób to wszystko idealizuje i stara się na siłę pokazać, że w Polsce jest tak źle, a za granicą raj i Eldorado (głównie tak piszą o UK i Stanach), ludzie tacy cudowni i lepsi od Polaków i w ogóle wszystko lepsze, a wy, którzy zostaliście w kraju słuchajcie i podziwiajcie...Wszystko ma swoje plusy i minusy. Wiadomo, jeśli chce się szybko zarobić trochę grosza, poświęcić się pracując np. na zmywaku czy sprzątając, a potem wrócić do kraju z odłożoną gotówką, to może faktycznie tak jest...Inna historia, jeśli w danym kraju chcemy zostać i żyć tam godnie, na podobnym poziomie, jak rodzimi mieszkańcy tego kraju, pracować w swoim zawodzie....Wtedy jest dużo trudniej.
OdpowiedzUsuńSą plusy i minusy, moim zdaniem takie życie odpowiednie jest tylko dla osoby otwartej, ambitnej, chcącej się ciągle uczyć czegoś nowego i przede wszystkim odważnej...I osoby, która potrafi z pokorą przyznać, że musi się wiele nauczyć, zamiast zamykać się na społeczeństwo, język itd. :)
Nie wiem, jak jest pod tym względem w UK, ale np. w Niemczech osiągnięcie tego celu jest bardzo trudne, bo droga do życia na normalnym poziomie i pracy w swoim wyuczonym zawodzie jest często zablokowana milionem zasad i administracją, nawet, jeśli zna się język....Z otwartymi ramionami wita się tylko tych, którzy chcą wykonywać prace, których żaden Niemiec nie chce. A więc jeśli nie chcemy całe życie sprzątać czy kelnerować, i jeśli nie mamy akurat tego zawodu, na który tutaj jest zapotrzebowanie (np. pielęgniarka, informatyk, hydraulik, elektryk) to zazwyczaj pozostaje tylko własna firma...Nie wiem, jak w porównaniu z tym wygląda życie w UK, ale wydaje mi się że jest trochę przyjaźniej pod tym względem. Chętnie poczytam więcej na ten temat :)
Kirei dzieki za Twoj glos:) Dokładnie tak: szkaluje sie swoje gniazdo czasem wywyzszajac sie - tylko, ze na miejscu okazuje sie ze proza tych ujadaczy jest inna, mowie o Polakach tutaj mieszkajacych ale to juz inny rozdział i nie chce nikogo dotykac - oni sie tylko pokazuja przed rodakami, inna tez sprawa ze rodacy sami wymyslaja mity odnosnie emigracyjnego Eldorado by ponarzekac i pozazdroscic?. Zeby cos osiagnac i pracowac w swoim zawodzie to trzeba czasem wiele sie natrudzic, wykazac zmudna ciezka praca, i tak jak piszesz pokornie i z mozolem isc nieraz gorsza droga. Ale wiedziec dokad zmierza.
UsuńW Uk jest bardzo podobnie, duzo sie zmiennilo i jest inaczej niz kilka lat temu. Czasem trzeba wykazac duzo pokory i zacisnac zeby i nastawic sie na gorsze czasy by dotknac tych lepszych:)
nie pamiętam już jak się czułam jak przyjechałam tutaj pierwszy raz 17 lat temu. wracając tutaj jednak teraz poczułam się jakbym wreszcie wróciła do domu;) Trochę mi tęskno za Londynem, życie w zewnętrznej części Birmingham rożni się od życia w ldn totalnie. Jest tutaj zupełnie inaczej, ale nie znaczy, ze gorzej. Faktem jest też, ze tutaj jest duuuuzo taniej. choć zarobki są niższe to koszty życia też takie są Z jednej wypłaty opłacę dom i życie dla naszej dwójki. W Ldn nie byłoby na to szans.... A czego mi w UK brakuje? Piaszczystych plaż ;)
OdpowiedzUsuńoj tak to poczucie jest chyba najfajniejsze - wtedy wiesz ze jestes u siebie duchowo:) Ciekawa jestem jak jest w innych miastach a Ty chyba masz blisko Bristol z plazami?
UsuńJa godzinka i Brighton ze zwirkiem:)
A koszty utrzymania w Londynku sa ogromne zwlaszcza mieszkania!
Ciekawe spostrzeżenia :) Nie zdecydowałabym się chyba na emigrację - jestem tchórzem ;)
OdpowiedzUsuńCo do zakupów to jak to mówią "jeśli czegoś nie ma w Londynie to prawdopodobnie to nie istnieje" i tego trochę Ci zazdroszczę ;)
Nie wiem czy to kwestia tchorzostwa Krzykla:)Wiesz mnie gnalo zawszeee
UsuńA faktycznie sporo mozna dostac w Londynie ale i sporo w USA:)
a ile w internecie ! ;)
UsuńMarzę,żeby choć na chwilę się tam znaleźć...
OdpowiedzUsuńCiekawy post i równie ciekawe komentarze. Ja nigdy nie myślałam o emigracji. Z różnych powodów. Czasami tego żałuję. W zasadzie zawsze jak tracę pracę i muszę szukać nowej :) Ale z drugiej strony kopać się z życiem trzeba wszędzie. Na emigracji w może bardziej sprzyjających warunkach. Zresztą, ile osób tyle przypadków pewnie...Niemniej jednak większość moich znajomych nie wyobraża sobie powrotu do kraju. Myślę że jest to jednak oznaka przewagi warunków na emigracji...Fajnie, że nie malujecie laurek dziewczyny. Potencjalni emigranci będą mieli realniejszy obraz rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńA ja powiem, ze mnie bardzo do kraju ojczystego ciagnie dlatego zachowalam sobie taka mozliwosc.. Mysle, ze duzo zalezy od przyczyn wyjazdu.. ;Mnie sie w PL zylo dobrze i dostatnio.. wiadomo, byly czasy lepsze i gorsze, ale ja w PL jestem u siebie i mimo faktu, iz pewnie raczej na stale nie wroce to na starosc bym chciala ;) pozdrawiam
Usuńbardzo ciekawy wpis... choć przeprowadzki nie planuję, ale poczytać lubię:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię blogi osób mieszkających poza granicami Polski, a zwłaszcza posty dotyczące codziennego życia. Staram się sporo podróżować, ale mam świadomość, że to jest tylko podróżowanie, że to co ja widzę przez tych parę dni jako turysta, nijak się ma do prawdziwego życia. Dlatego tak chętnie czytam jak to jest na co dzień.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post i komentarze, bo przy okazji mogłam poczytać więcej opinii.
Pozdrawiam!
niestety nie ma mnie tam ,a nawet nigdy nie byłam ,cieszę się ,że mogłam poczytać ciekawie napisane na ten temat ,dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPrzydatny tekst, sama myślę o przeprowadzce za granicę. Dzięki :*
OdpowiedzUsuńKoniecznie pisz więcej takich postów, bo uwielbiam je czytać :) Sama byłam teraz na wakacjach w UK i faktycznie wiele rzeczy, o których piszesz, to 100% prawdy (pewnie inne też, ale na wakacjach nie ze wszystkim ma się do czynienia) :)
OdpowiedzUsuńTen wpis jest genialny! Wprawdzie mieszkam w innym kraju, ale sedno wielu delikatnych strun emoiracji ujęłaś perfekcyjnie. Kilka znajomych mi osób planuje emigrację w niedługim czasie. Uważam, że lektura Twoich przemyśleń jest obowiązkowa! Czy mogę zamieścić u siebie link w "polecajce"?
OdpowiedzUsuńdziekuje Alex:) Pewnie ze mozesz, cala przyjemnosc po mojej stronie :* Musze zajrzec do Ciebie czy tez masz taki wpis, bo ja bardzo lubie czytac cos takiego - daje jako takie rozeznanie:)
UsuńDzięki:) Nie znajdziesz na moich stronach podobnego wpisu. Jestem "artystyczną duszą", która dzieli się ze światem mniejszymi lub większymi radościami ze swojego skromnego życia. Moje podejście do blogowania (i życia) jest bardzo hedonistyczne. Nie oznacza to jednak, że nie doceniam wpisów mocniej stąpających po ziemi koleżanek!
OdpowiedzUsuń