Christian Breton - marka z którą się zaprzyjaźniam:)

Ostatnio mało bywam na blogu, bowiem dużo pracuję, ale postanowiłam napisać Wam o nowej marce , z którą się zaprzyjaźniam a mianowicie Christian Breton, marka  selektywna, średniopółkowa, o ciekawych składach.Podobno zaczerpnietych ze współpracy z gabinetami medycyny estetycznej.
Bazuje na naturalnych ekstraktach, suchych olejkach, witaminach, algach ect.
Do testowania na własną rekę i pod lupę wzięłam piling -mikrodermobrazję Age priority na bazie kryształków piasku i kwasu glikolowego.
Ta metoda domowej mikrodermobrazji wspaniale się sprawdza w domowym zaciszu, 2 minuty raz w tygodniu i skóra jest jak aksamit.
Taki zabieg niweluje nierówny koloryt skóry, daje oczyszczenie, gładkość, wyrównuje strukturę skóry, zwęża pory.
Do zestawu dolączone jest serum restrukturyzujące na bazie kwasu hialuronowego, kolagenu i aloesu.
Bardzo lubie takie rarytasy więc dzisiaj zaaplikuję:)

Drugim produktem z tej marki jest bardzo delikatny preprat do demakijażu oczu Clear eyes.Ma za zadanie oczyścić, stonizować no i można robic okłady drenujące.Wg. producenta  zmywa makijaż nawet bardzo oporny , a wyciągi świetnie nawilżają i niwelują oznaki zmęczenia.

Marka dla mnie dość nowa, ze względu na ekstrakty i naturalność zblizona do Sisley'a.Ale duzo tańsza:)
Słynnie głównie z produktów do oczu, które trzeba trzymać w lodówce by dały mega spektakularny efekt.
Zobaczymy czego można po niej oczekiwać:)

P.S Przy okazji dziekuję wszystkich, którzy lubią do mnie zaglądać, ot takie wiosenne słoneczne całusy:)