Mała dygresja na temat zakazanych substancji - wątek drażniący:P
Kwestia szkodliwych substancji używanych do produkcji kosmetyków od dawna wszczyna zawiłe dysputy, formaldehyd, parabeny, glikol etylenowy, glikol propylenowy, dimethicony etc.
Na dobra sprawę w wielu kosmetykach doszukamy się przynajmniej jakieś kontrowersyjnej substancji.
Nie jestem zakręcona w tych tematach, ale szlag mnie trafia jak wypowiadają się osoby postronne, takie hipochondryczne niemal, które najlepiej by chyba żyły jak Michael Jackson, pod kloszem, w masce, w ściśle sanitarnych warunkach.
Różnie też do tego podchodzą chemicy, dermatolodzy i kosmetolodzy.
Np. parabeny - kultowe słowo w ostatnich latach, a czy wiecie,że w 50 ml słoik kremu zawiera mniej parabenu niż plaster żółtego sera?
I co? I jemy ze smakiem.
Formaldehyd:
Mało kto wie,że formaldehyd otacza nas wszędzie :
a/ w postaci lotnej ( małe, niemal stałe stężenie),
b/ występuje też "normalnie"w naszym organizmie, bo jest ważny przy budowie białek w każdym organizmie i tym ludźkim i zwierzęcym. Organizm wytworzył specjalne mechanizmy na pozbywanie się jego nadmiaru ( tzw.rozbijanie jego cząsteczek) i niejako "selekcję wewnętrzną".
Poza tym pewne substancje nie są odkładane w takich ilościach w organizmie, czasem nawet nie wchodzą w reakcje, niektóre przekształcają się w substancje nieszkodliwe.
Poza tym są normy laboratoryjne, które warunkują użycie tylko w takich proporcjach danej substancji i w takim połączeniu.
Jednym słowem fajnie,że tak o siebie dbamy, że zwracamy uwagę na pewne niuanse, ale najgorzej się zafiksować.
Wszystkie chemikalia i nadmiary są szkodliwe, w każdej dziedzinie.Każda skrajna reakcją jest dla mnie co najmniej dziwna - warto mieć pod rozwagą wszelkie wady i zalety ale bez paniki.
Jesteśmy wielkim laboratorium zarówno cieleśnie jak i środowiskowo.
To tak a'la dygresyjnie, częśś druga zapewne będzie:)
P.s. A są przecież codzienne, inne nawyki, które sami sobie stwarzamy, które są oficjalnymi truciznami, a traktujemy je jak naszych "przyjaciół" od lat np. palenie:)
To piszesz, co mniej wiecej ja kiedys usilowalam przekazac: nie dajmy sie zwariowac.
OdpowiedzUsuńPlus warto obserwowac swoja skore etc - pierwsze znaki alergii etc i reagujemy.
dokładnie Gosiu:) Możemy być uczuleni w dzisiejszych czasach nawet na siebie:)Autoimunnologia ze skrajności się rodzi:)
UsuńSwietny post! Zgadzam sie w 100% :)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie, mi tam to nie przeszkadza :D a truje sie tez :D
OdpowiedzUsuńja sie truje, plus na przyklad zyje w miescie, ktore jest pelne smogu. Plus spaliny etc.
UsuńMialam swoj okres fascynacji naturalnymi produktami - ale ktotki - i staram sie podchodzic do sprawy z umiarem
naturalność jest modna i w cenie, i ja jestem za, ale marki naturalne tez podpierają się substancjami zakazanymi:) Np. Phenome, niby ma certyfikat, ba ubiega się dopiero o niego, a ma substancje uważane za alergiczne:) np. Citronellol.
UsuńSisley podpiera naturalność biotechnologią, bo nie da się chwilami inaczej wprowadzić inaczej silnych substancji.
Jednak nie zaszkodzi być świadomym tego czym się smarujemy. Niektóre kremy zawierają parafinę, glicerynę, kilka parabenów, jakieś silikony i WOW wyciąg z rumianka. No to może lepiej jednak samym rumiankiem?
OdpowiedzUsuńNie zaprzeczam jednak, że niektórym to nie szkodzi i niech sobie używają, są inne bardziej trujące rzeczy z których można zrezygnować, np papierosy czy zupki chińskie :)
zupki chinskie sa trujace??
Usuńkochana gliceryna była i 60 lat temu i nikomu nie szkodziła:) Co do parafiny ma od dawien dawna i swoje właściwości dobroczynne, okluzyjne, wygładzające, a jest przebadana bardzo dokładnie, ba jej zadanie kończy sie na powierzchni naskórka, nie przenika do krwiobiegu:)
UsuńPoza tym parafina parafinie nie równa.
od zupek chińskich specem nie jestem ale kluseczki z niej super:P Generalnie nie jem:)Jestem fanka zdrowej żywności na swój sposob rozumianą.
Usuńja sama z siebie wiem, ze parafiny powinnam unikac.
UsuńA co do zupek - za mlodu jadlam ich sporo :)
Coz, umre mlodo!
Gosiu na cos trzeba hehe ale nie młodo:*
UsuńTy parafiny jak najbardziej.
A jak to jest właśnie z tymi glikolami i dimethiconami?
OdpowiedzUsuńbędzie w części drugiej:)
Usuńczekam z niecierpliwością :))
Usuńczemu? Owszem trądzikowa cera tu nie skorzysta wręcz odwrotnie hehe ale nie demonizujmy substancji:)
OdpowiedzUsuńDigg nie przechodzi do krwiobiegu:)Może tylko zapychać, albo przytrzymawać substancję warte zachodu. Przy skórach odwodnionych każde lekarstwo ma parafinę.Tak wypośrodkowując:P
masz tłustą skórę?:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nasza dzisiejsza rozmowa pod postem o Erisowym BB zainspirowała Cię do napisania tego posta ;)
OdpowiedzUsuńtez kochana:* Właśnie natchnęła mnie nieco:)Ale nie bierz tego do siebie, ten temat zbierał się u mnie dawno:*Fajnie,że o tym piszesz.
UsuńWcale nie biorę :)
UsuńJednym szkodzi aloes z przydomowego ogródka a inni mogą się bezkarnie opychać zupaki chińskimi i chipsami a i tak mają bajeczną cerę :)
Ale przesada zarówno w jedną, jak i drugą stronę jest szkodliwa :)
Usuńotóż to:) Nie ma reguły ale skrajności są najgorsze:)W dzisiejszych czasach mega chemicznych i sztucznych, kiedy chcemy wszystko zastapić, i nasladować naturalność wszystko jest możliwe. Zarowno w dobrą stronę jak i złą. Ale demonizowanie np kwasu salicylowego, glikolu, parabenów etc jest co najmniej dziwne, bo jak wejrzymy w ich pochodzenie czy wytwarzanie zobaczymy,że otaczają nas od dawna i niektóre mają swoje zalety i "naturalne" pochodzenie.
UsuńTyle tylko, że ten sam związek chemiczny w zależności od producenta potrafi wyglądać zupełnie inaczej :(
Usuńo to to:) Dlatego wierzę w magię droższych kremów:P
Usuń:)
UsuńNie wymieniałam parafiny i gliceryny aby postawić znak równości z konserwantami tylko aby pokazać, ze w kosmetykach jest dużo wypełniaczy dookoła kilku substancji pożytecznych dla skóry. Tak jak pisałam, jednym szkodzi innym nie. A już najbardziej denerwują mnie naganicze w stylu nasz krem ma wyciąg z najfantastyczniejszej rośliny na świecie, która sprawi że 10 lat odmłodniejesz, a w kremie X, Y Z W M K O........ i ociupineczkę czegośtam dobrego na końcu.
OdpowiedzUsuńja zas cenię te kremy oczywiście nie wszystkie, mam swoje ulubione bacznie weryfikowane:) Wiesz ja inaczej myślę chyba, tak jak mówię pewne substancje sa specjalnie demonizowane,a nie sa demonami:)
UsuńW pożywieniu masz ich dużo więcej i jesz.
Oczywiście, zgadzam się z tobą. W tym roku np uczuliły mnie pomidory, wyobrażam sobie jak były nawożone. Dostępu do takich prosto z krzaka niestety nie mam. Pytanie więc - jeść czy nie? Tak samo z kosmetykiem. Jeżeli wiesz że na ciebie działa dobrze, znaczy że skóra z resztą sobie radzi jakoś.
UsuńMkp co roku w naturalnych kosmetykach tez może byc cosik innego:) Zauwazyłas pewien fajny aspekt, o którym sie zapomina w kosmetykach eco-certyfikowanych, wyrób wyrobowi nierówny:)Również dotyczy to zbieranych kwiatów do olejków, które są wykorzystywane do perfum.
UsuńW dzisiejszych czasach prawie wszystko nas truje,nawet sobie nie zdajemy sprawy ,ze stykamy sie z tym na co dzień...przykre ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Totalnie się zgadzam! Takie blogerskie nagonki sprawiły, że firmy reklamują kremy " bez sls" bez tego, bez tamtego... Zwykłe zagrywki marketingowe, a to wcale nie jest podawane w takim stężeniu aby nam miało zaszkodzić
OdpowiedzUsuńzgadzam się:)Sa normy ale sa i firmowe zalecenia.
Usuńnigdy nikt tak dokładnie nie studiował składów i do tej pory nikt np. szamponem się nie "otruł", taka tam moda chyba bardziej na sprawdzanie tak namiętnie i czasem przesadnie tych składów ;)
OdpowiedzUsuńByło też pewnie tak, że dopóki nikt się nie interesował koncerny w szampony wkładały - aby się dobrze pienił, aby ładnie pachniał, aby coś tam jeszcze. Dopiero potem ludzie się zainteresowali, skąd pieczenie, sucha skóra, tłusta skóra, wypadanie i inne dolegliwości. Ale nie demonizując - w jednych szamponach SLS jest troche, żeby w ogóle się pienił, a w innym jest głównie.
UsuńPowietrze też nam szkodzi bo się od niego starzejemy;)
OdpowiedzUsuńOd życia też :/
Usuńhahaha dokładnie:) O sls tez chętnie napiszę:P
UsuńI o olejach mineralnych :)
Usuńhehe nie wiem czy sie wyrobie;-)
UsuńDasz radę! :)
Usuńdla mnie najważniejsze jest działanie kosmetyku. jeśli spełnia moje oczekiwania to nie obchodzi mnie, że jest napakowany parabenami i innym tzw. "syfem". dobierając sobie kosmetyki skupiam się przede wszystkim na opiniach na ich temat, a nie na składach (jedyny wyjątek stanowi Alcohol Denat na początku składu - masakrycznie wysusza mi cerę).
OdpowiedzUsuńjuż kilkukrotnie sparzyłam się na naturalnych produktach, dlatego nie zamierzam ufać im bezgranicznie, tylko dlatego, że nie mają sztucznych składników. niestety, ale one też mogą źle działać na moją skórę, co już mi się przytrafiło.
no wlasnie nie dajmy sie zwariowac.Bo co z tego ze mamy wszystkie kosmetyki bez parabenow siliconow itepe itede jak pijemy,palimy,zle sie odzywiamy,mieszkamy w duzym miescie wdychamy spaliny.Jest wiele gorszych rzeczy na Swiecie ktore moga nam bardziej zaszkodzic.a najgorsze jest chyba linczowanie i wypominanie danej osobie np. "jak ty mozesz uzywac szampony z parabenami?" albo o moj boze ty masz krem z parafina??" a no mam i uzywam...
OdpowiedzUsuń:)
po prostu nie dajmy się zwariować!
OdpowiedzUsuńja jestem chemikiem z wykształcenia i mam zdrowe podejście do kosmetyków. Wszystko jest dla ludzi, a jak ktoś jest alergikiem to go nawet woda z kranu uczuli nietylko parabeny i SLSy...
OdpowiedzUsuńHa ja też jestem chemikiem i mam podobne podejście, myślę, że warto obserwować siebie, swój organizm, swoje reakcje i wyciągać odpowiednie wnioski bez popadania w panike czy przesadę.
UsuńMam wrażenie, że nawet wiele z nas - chemików ma tendencję do bagatelizowania wpływu chemii ;))) ja np. wiem, że slsy mi szkodzą ale i tak czasem użyję.
sami jesteśmy jedna wielką chemią:)
UsuńNagonka na dan składniki zawsze będzie w modzie :P Taka ludzka natura, najważniejsze aby znaleźć miejsce dla siebie oraz własnej skóry i potrzeb. Co z tego, że będę miała halo na punkcie kosmetyków a reszta mojego stylu życia jest obłożona chemią?
OdpowiedzUsuńNie demonizuję żadnego składnika. Powstały nie bez potrzeby.
Wszystko jest dla ludzi. Z głową :)
Wszystko z umiarem i będzie dobrze, wszystko co jest na rynku przeszło atesty i jest dla ludzi.
OdpowiedzUsuńTemat budzący wiele kontrowersji :) Każdy ma coś do powiedzenia i swoje zdanie. Ja staram się kupować kosmetyki ze srodkowej pólki. Bo w najdrozszych nie wiedzę potrzeby aby płacić 80% za nazwę firmy, reklamę, marketing, opakowanie itp. a dopiero resztę za produkt. Przerobiłąm mnówstwo kosmetyków selektywnych, marketowych, aptecznych. I widze róznicę dla mojej skóry. Teraz jestem na etapie kosmetykó naturalnych. Jestem w trakcie testowania pielęgnacji DR.HAUSCHKA i czekają jeszcze nie używane zakupy z BIOCHEMII URODY. Kiedyś używałąm namiętnie całej pielegnacji z CLARINSA i jak mam wydawać tyle pieniędzy na kosmetyki to napewno na niego a nie np.na inne selektywne. Bardzo fajny temat poruszyłaś bo każdy cos tam wie ale nie do konca. Ja nie potrafię zrozumieć jak może działać krem np. Ziaji który kosztuje np.7-8zł, gdzie wyprodukowanie go kosztuje ok.2,00. Takie rzeczy moge zywac np.do stóp ale nie na buzię.
OdpowiedzUsuńKochana napisz coś wiecej o tych skłądnikach bo masz wiedzę i bardzo lubię czytać Twoje ciekawe wpisy. Pozdrawiam :)
Kasiu masz rację, czasem płacisz za patent, technologię, marke i cos co by dotarło wgłąb skóry musi mieć dobre nośniki!!!Nie zgodze się,żę średniopółkowe są takie genialne, ale są wyjątki, każdy wierzy w co chce. Sam krem cudów nie uczyni.
UsuńZiaja to m ale sama glicerynę:)
Jak ktoś lubi owijać się folia gliceryny to ok:)Bo składników aktywnych tam nie ma chyba,że 1% aktywnych powierzchniowo o ile w ogóle przebiją się przez powłokę okluzyjną.
JA dobieram bardzo indywidualnie kremy i mam swoje ulubione wysokopółkowe marki.
ja napisałam notkę o formaldehydzie tylko dlatego, że znalazłam informacje o szkodach wyrządzonych przez odżywki Eveline, wczytałam się w informacje o składniku i napisałam jakie są skutki i jak się ich ustrzec mając do czynienia z tą odżywką, dużo osób wtedy również zidentyfikowało swoje inne objawy z tym oto kosmetykiem, więc myślę, że było warto.
OdpowiedzUsuńOlu a przeczytałaś u mnie o formaldehydzie?:) Jak to z nim naprawdę?Bo tak jak napisałam demonizujecie coś, co mamy w swoim składzie:)
UsuńZ drugiej strony: formaldehyd został sklasyfikowany w BHP jako substancja toksyczna, żrąca i rakotwórcza kategorii 3, Dawka śmiertelna formaldehydu wynosi 30 - 60 ml ;))) czyli całkiem malutko.
Usuńtaka ilość formaldehydu to chyba musiałabym go wdychać non stop albo podac doustnie kochana:). Widziałam badania osób pracujących przy produkcji formaldehydu i owszem działa drażniąco na układ oddechowy ale żadne badania nie potwierdziły,że jest stricte kancerogenny. Dalej idąc dopiero 900 mg na m3 powoduje śmierc czyli co ja bym musiała robić z tym?:)
UsuńPoza tym podobno można wykształcić reakcję obronną na formaldehyd i tak jak napisałam tą substancje mamy niejako naturalnie w naszym organiźmie i w wdychanym powietrzu chcąc czy niechcąc.
Mnie na studiach uczyli, że zdecydowanie rakotwórczy, zawsze przed zajęciami z jakiegoś laboratorium mieliśmy BHP i zawsze był podnoszony temat formaldehydu (dość powszechnie stosowanego w laboratorium chemicznym) jako bardzo szkodliwego i zalecano ostrożność. Tak wiem, że mówimy o zupełnie innych stężeniach ale jakby nie było jest to substancja niebezpieczna choć w odpowiedniej dawca dopuszczona do stosowania w kosmetyce.
Usuńnigdy nie popadałam w przesadę i tego się trzymam :)
OdpowiedzUsuń