Perspektywa pracy w UK - czyli moje doswiadczenia z emigracji



Wiele osób, co jakiś czas pyta mnie jak się żyje na obczyźnie, jak szukać pracy, czy jak się asymilować i jak to jest. Napisałam trzy posty emigracyjne i chętnym odsyłam do nich:
post1post2post3


Moje  posty mogą pomóc ale pamiętajcie:  są tylko personalnym odczuciem osoby, która tu wyemigrowała by spełnić swoje marzenia o Anglii.

Wiele lat temu po prostu wiedziałam,że chce wyjechać bo ... kocham angielski:)Brzmi ckliwie wiem:)

Bo obok kosmetycznej pasji miałam niespełnioną o angielskiej tożsamości i angielskiej filologii.

Wyjazd mój nie był spowodowany względami finansowymi, jak wiekszość Anglików o nas myśli, a po prostu chęcią spełnienia i skonfrontowania swoich marzeń i  także rodzinnymi.

Muszę tu wspomnieć,że większość Angoli uważa,że Polska jest biedna, Polacy nie mają pracy i głównie emigrujemy by zarobić i przy okazji zaniżyć im stawki płacy, zabrać pracę etc. Sami są dość leniwi i ich świadomość o Europie Wschodniej jest właśnie taka.

Musze szczerze powiedzieć,że czasem mnie to boli. Nie czuje się osobą z trzeciego świata i w Polsce żyło mi się  dobrze i na dobrym poziomie, przynajmniej mi odpowiadającym - bo są przeciez różne priorytety i punkty odniesienia:) Piszę też z perspektywy osoby z dziećmi.

Generalnie jednak jest tak,że zatrudniający nas tutaj, dają nam mniejsze stawki, więc coś w tym jest. Bardzo jednak nas cenią za jakość, szybkość i precyzję pracy czyli wszystko to co się składa na efektywną pracę.
A że przy tym mogą oszczędzić, to już dodatkowy atut, wiadomo,że na początku nie będziemy wybrzydzać bo ... musimy się z czegoś utrzymać, a stawki za wynajęcie, domu, pokoju sa bardzo wysokie w Londynie.

Słowem Polak warunkuje im dobrego pracownika. Co ma swoje dobre i złe strony.

Ponadto musze tu wspomnieć,że aktualnie rynek pracy przeżywa mały kryzys i nawet pracownicy z wieloletnim stażem  nie mogą znaleźć tej o bardzo dobrej płacy  jak na ich wieloletnie doświadczenie.

Kwestia szukania pracy to z moich doświadczeń, przeszukiwanie  stron internetowych i sprawdzanie ofert, na które aplikujemy online, składająć swoje CV ,resume czy cover letter bezpośrednio do danego pracodawcy bądź stronę pośredniczącą.

Rozmowy kwalifikacyjne są zazwyczej przeprowadzane szybko, sprawnie, czasem z testami, czasem są wieloetapowe i dość żmudne a czasem bardzo szybkie i konkretne. Generalnie zarobki są rzadko wprost podane a kwestia  negocjacji warunków raczej nie istnieje.

Najlepiej , wiadomo, szukać pracy gdzie mamy najwięcej doświadczenia i kwalifkacji, czyli w swojej grupie zawodowej.

By podjąc pracę musisz mieć konto bankowe, a jego założenie wymaga wykazania się 2 dowodami z miejsca zamieszkania, może być to jakiś rachunek za gaz, energię etc.Ja nie miałam zupełnie żadnych z  tym kłopotów i myślę,że tak jest i teraz.

Dodatkowo musisz posiadać wyrobiony NIN czyli numer identyfikacji podatkowej, każdy pracodawca o to pyta i w zasadzie to takie must have w legalnej pracy.Jak go dostać? Dzwonisz na podany numer bądź zgłaszasz się do Job Center i tam po wypytaniu o Twoje dane przyślą Ci list potwierdzający czas i miesce gdzie masz się zgłosić na rozmowę.
Rozmowa zależy od osoby przepytującej, zazwyczaj jest to określona lista pytań, o cel przyjazdu, Twoja rodzinę, na jak długo chcesz tu być, czy masz już prace etc.Weryfikują również Twoje papiery.

Zazwyczaj po rozmowie, w przeciągu mc dostajesz list z owym numerem. Jest to jeden z najważniejszych papierów w UK. Tak identyfikuje Cię urząd skarbowy w UK i Twój pracodawca.
To warunkuje Twoje składki na fundusz emerytalny i zdrowotny.


Należy tez pamiętać,że pierwsza praca zazwyczaj przynosi nam niesamowite doświadczenie ale i ciężkie chwile, tu weryfikujemy swój angieski ale tez wytrzymałość psychiczną, czy też weryfikujemy zarobki w stosunku do standardu życia.

Być może ktoś mnie napiętnuje ale czasem widzę,że ludzie udają i strasznie idealizują wszystko dokoła a  generalnie warto wziąć pod uwagę,że zarówno mieszkanie jak i podróże do pracy są dość kosztowne i to warto rozważyć przede wszystkim:)

Jeśli macie jakieś zapytania chętnie odpowiem.











Komentarze

  1. Fajnie, że udało Ci się spełnić marzenie i żyjesz tam gdzie chciałaś. Ja Anglię znam tylko z wyjazdów. Podoba mi się ten kraj, ale jakoś szczególnie nie chciałabym tam zamieszkać. Przynajmniej na stałe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak z perspektywy turysty jest fajniejsza:) Wiadomo ze sa plusy i minusy

      Usuń
  2. Niestety w UK kolorowo nie jest. Do Londynu nie chciałabym się przeprowadzić, bo ceny by mnie zabiły, ale Birmingham, Bristol, czy takie większe miasta jak najbardziej i taki jest plan. Jeśli chodzi o szukanie/znalezienie pracy to książkę można by napisać. Ja sama jakbym miała powiedzieć, co jest najważniejsze, to język i jeszcze raz język, ale nie tylko taki język, jakiego uczą w szkole w Polsce. Tu chodzi o obycie się z językiem, z akcentem rejonu, w którym przebywasz. I samo szukanie pracy. No niestety bez znajomości nawet podstaw angielskiego to na lepszą pracę nie ma co liczyć, można oczywiście iść do agencji pracy, gdzie dostanie się pracę przy taśmie, albo taką, w której kontakt z językiem nie jest jakoś specjalnie ważny, przeważnie wtedy taka osoba pracuje z innymi Polakami, co też języka nie znają. Ale jak już jesteś na jakimś poziomie językowym, potrafisz swobodnie i poprawnie się wypowiadać i przede wszystkim - rozumiesz, co się do ciebie mówi, to szukanie pracy na własną rękę jest lepszym rozwiązaniem. Zresztą, jak powiedziałam - książkę można by o tym napisać :) Może też kiedyś poruszę ten temat u mnie na blogu, chociaż w sumie nie wiem, czy czytelnicy są tego ciekawi, no i rozwlekałoby się to w nieskończoność, bo tak obszerny to jest temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieki kochana,ze zechcialas sie wypowiedziec:) Co kilka perspektyw to nie jedna, ja moge sie wypowiedziec jak to wyglada w Londynie. Generalnie jezyk jak mowisz , akcenty, rozumienie to jest to, jezyk uczony w PL to nie jest jezyk zbyt rozszerzony i jak do tego dojdzie obawa w mowieniu i nie rozumienie akcentacji niektorych to... jest to duzym szokiem.

      Co do szukania pracy, uwazam ze lepiej internetowo, przynajmniej w mojej branzy i tak tu sie przyjmuje:) Tam sa konkretne ogloszenia i stanowiska.Owszem sa i z polecenia czy jesli siedzisz w branzy dlugo i masz kontakt z area manager czy regional mozesz podac swoje CV. Przynoszenie ot tak sobie CV do sklepu niestety tutaj nie jest najlepsza forma szukania pracy i czesto i gesto Cv trafia... do kosza.
      Chetnie bym poczytala post z Twojej perspektywy.Nic nie wiem na temat np Birmingham choc mialam stamtad oferte pracy, generalnie jednak i place sa mniejsze:/ Wiec chyba na to samo wychodzi?

      Usuń
    2. hey;) No płace sa nieco mniejsze, ale zycie duuuzo tańze;) ogólnie lepiej mi się tutaj zyje- duzo łatwiej niż w Londynie;) Życie jednak się troszke rózni. Nie ma tak wielu fantastycznych miejsc jak w Londynie, zycie towarzyskie nie jest tak bogate ze względu na brak metra- nie da się tak często po pracy wyskoczyć na drinka , bo większośc do pracy jeździ autem... jesli chodzi o szukanie pracy to tutaj jest tak jak piszesz- głównie online. Zawsze byłam odsyłana na strony internetowe firm, już nie przyjmują CV na miejscu ;)

      Usuń
    3. rozumiem:) No mniejsze miejsce zawsze pewnie tak ma, sa za to uroki typu mniej tloku i spokojniejsze zycie?
      Ja czasem spedzam w autobusie i 2 h, mimo ze przemieszczam sie z 2 strefy do drugiej, ze wzgledu na korki:) A metro mi akurat nie pasuje bo bym jezdzila w kolko i drozej:P
      A jak z akcentami? Bardzo lubie akcenty z okolic Liverpool i Birmingham. A gdzie mieszkasz?

      Usuń
    4. Zupełnie zapomniałam o tym poście i dzisiaj mi się dopiero przypomniało, więc odpisuję :)
      Otóż jeśli chodzi o pracę to ja miałam na myśli różne branże, nie tylko kosmetyczną (w której jak wiesz pracowałam i chciałabym wciąż pracować, ale jakoś mi nie wychodzi:D). Generalnie chodzi mi o takie spojrzenie nie tylko z perspektywy, że jedziesz do UK, żeby pracować w jakiejś branży, tylko jedziesz po tzw. "lepsze życie", czyli coś, co zrobiłam ja. Akurat w moim przypadku nie było tak źle, bo język znam dobrze, ale na początku jak przyjechałam tutaj to nie wiedziałam, od czego zacząć, ciężko mi się rozmawiało z Angolami, nie rozumiałam ich, mimo, że znałam język, to nie rozumiałam tego akcentu. Dodatkowo (wydaje mi się, że każdy to ma) wstydziłam się mówić, nawet w sklepie spożywczym wstydziłam się coś powiedzieć po angielsku. Z czasem jednak to przechodzi. Ale wracając do tematu pracy, jak ja przyjechałam to nie wiedziałam, od czego zacząć, nie wiedziałam, czy mój angielski jest na tyle dobry, żeby pracować z klientami i w sumie chyba nawet nie pomyślałam o tym, żeby szukać pracy online (nawet nie wiedziałam, jak cv dobrze napisać po angielsku, bo przecież się różni od polskiego:D). Poszłam więc do agencji pracy, no i pracowałam sobie tak jakiś czas w kilku miejscach, były to różne miejsca i głównie z Polakami, którzy języka nie znają prawie wcale. Nie będę się już tutaj mocno rozwijać, elaborat bym napisała, ale w kwestii język kontra praca to jest tak, że niektórzy tu przyjeżdżają, siedzą latami i się nie nauczą poprawnie mówić, pracują latami dla agencji w pracach sezonowych, ale nie chcą się uczyć, zrobić czegoś więcej, spotkałam kiedyś Polkę, co po 9 latach życia w Anglii nie potrafiła zdania sklecić po angielsku, dla mnie to jest ignorancja po prostu. Rozumiem, że ktoś przyjeżdża na wakacje, zarobić/dorobić i potem wraca do Ojczyzny, ale nie wyobrażam sobie żyć w kraju, którego języka nie znam kompletnie... No i taka osoba, która nawet po latach się nie nauczy języka nie może przecież liczyć na pracę z klientem (w jakiejkolwiek branży), ponieważ głównymi klientami są angole, a skoro po angielsku nie mówi, to po ptakach. Nie mogę wymyślić żadnej pracy, która nie wiązałaby się z opanowaniem języka ang w stopniu chociaż dobrym. Dlatego niestety tacy ludzie pracują latami dla agencji pracy (która super pracy nie oferuje niestety, tylko moje wspomniane wcześniej - taśma, jakieś hale, sortownie i inne takie), bo przecież nie poszukają sobie pracy online, bo nie znając języka na rozmowie nic nie powiedzą. Stąd moje : język i jeszcze raz język oraz rozumienie lokalnego akcentu.
      Jeśli chodzi o region - mój tata mieszka w Birmingham i stwierdzam z tego, co mówi, że faktycznie płace niższe, niż w Londynie, ale utrzymanie też nie jest tak drogie. Jednak może nie będę się wypowiadać, bo to są tylko wieści od niego, ja tam nie mieszkam, więc nie wiem :)

      Usuń
    5. Dziekuje za rozwiniecie kochana:) Bardzo doceniam Twoje doznania.
      Ktos, kto czyta ten post bedzie mial roznorodnosc wypowiedzi, a nie tylko zrodlo w ktorym ja sie obracam. Pragne tylko dodac, ze co do agencji pracy zalezy - bo ja znam tutaj duzo Angielek ( z mniejszych miejscowosci) z nich korzystajacych, ale to bardziej takie agencje posrednictwa pracy dla branzy wlasnie pracujacych z klientem.Wiec chyba cos sie zmienia w tym temacie.
      Normalna aplikacja o prace zawsze wiaze sie wlasnie z interwiev, ktore weryfikuje Twoj poziom jezyka. Ale pewnie sa i wyjatki, wlasnie poprzez agencje.

      Usuń
    6. Pewnie masz na myśli takie już lepsze agencje:) Ja akurat trafiłam na początku na takie, w których były strasznie kijowe prace, no ale nie wiedziałam, jak zacząć, a od czegoś było trzeba, więc przez dosłownie kilka miesięcy i z przerwami pracowałam dla takich agencji. Praca debilna i bez możliwości rozwijania się, brak bezpośredniego kontaktu z językiem uważam że też działał na moją niekorzyść. To znaczy był zawsze jakiś supervisor, czy ktoś, ale pracowali ze mną głównie Polacy, Ukraińcy i inne narodowości i większość z tych ludzi nie umiała się przedstawić po ang. Jak ktoś ich o coś pytał, to ani me, ani be, tylko tekst "noł spik" tyle. Jak wiadomo, prace w agencjach są sezonowo, więc była też taka grupa, co się co jakiś czas spotykała "na robocie" przez różne agencje, czyli np. od czerwca do września jakieś kwiatki, grudzień - pakowanie serów i takie inne przez cały rok. No i ci ludzie pracowali tak latami. Można i tak, jednak ja nie wyobrażam sobie pracować w taki sposób, bez kontraktu normalnego i pracować tylko, kiedy praca jest, a kiedy nie ma to siedzieć w domu. Nie zapominajmy też o okresie styczeń do kwiecietnia, kiedy pracy w agencjach też zwyczajnie nie ma... Co do samych agencji to też nie wszędzie się zarejestrujesz. W tym mieście, gdzie mieszkam jest ich kilka (ale takie trochę podrzędne) i ze 4 takie, które oferują trochę lepszą pracę (ale też nie jakieś wyżyny marzeń) i w nich się nie można zarejestrować, jeśli nie znasz angielskiego. Ja się kiedyś na początku zarejestrowałam wszędzie, gdzie mogłam, w tych 4 też chciałam, ale tylko w 3 mi się udało, gdyż ta ostatnia rejestrowała tylko osoby, które były w Anglii ponad 3 lata i miały bodajże co najmniej 2 letnią udokumentowaną pracę w jakimś konkretnym miejscu. Ja wtedy byłam świeżakiem, więc nie miałam tam szans, domyślam się, że to była taka agencja, co szukała ludzi już bezpośrednio pod daną branżę.
      Z perspektywy czasu mogę tylko powiedzieć, że agencje pracy (nawet te gorsze z gorszą pracą) nie są złym rozwiązaniem, jeśli ktoś tu przyjeżdża i nie ma żadnego planu, a chce dorobić, albo jeśli się zaczyna tutaj życie i nie za bardzo się wie, co i jak. Ale wydaje mi się, że należy to traktować tylko jako etap, a nie jako cel sam w sobie. Owszem, kasę się tam zarobi, ale ta praca, jaką oni oferują jest po prostu słaba. Jako przejściowe rozwiązanie agencja też jest ok, ale tylko na chwilę. Ja bym nie chciała tak pracować. Całe szczęście że nie muszę, no ale do tego musiałam przejść pewną drogę, którą brak znajomości języka by mi przerwał. Chociaż wciąż nie jestem w miejscu, w którym bym chciała być, w mieście, którym bym chciała być i nie pracuję w swoim wymarzonym zawodzie niestety, to wiem, że szanse na osiągnięcie czegoś w UK są po prostu większe, niż w Polsce... I chociaż czuć, że jest kryzys, to jednak wciąż da się tutaj żyć. O różnych aspektach życia to też już jest temat na kolejną wypowiedź, więc nie będę się mocno rozwijać, ale tęsknota za Ojczyzną, za rodziną, za miejscami w Pl, które dobrze znam jest przeogromna.

      Usuń
    7. Pieknie ujete:) Nie poddawaj sie i szukaj w swojej wymarzonej, moze jakis kurs makijazu tutaj? Oni mimo wszystko patrza na doswiadczenie.Ale i checi i przebojowosc.
      Alicjo a czemu nie przeprowadzisz sie tam gdzie bys chciala?
      Czekam na post u Ciebie, moze sie kiedys zbierzesz i napiszesz cos, w koncu jestes dluzej i masz inna perspektywe. Jak mozesz napisz z jakiego regionu jestes w UK:)A jak uwazasz, kiedys bylo latwiej?

      Usuń
  3. Jak juz Ci kiedys mowilam, mieszkalam w UK jakis czas i mimo ze ja nie mialam bezposredniego doswiadczenia w szukaniu pracy/pracowaniu w UK, ale z tego co wiem od moich znajomych to w UK najbardziej liczy sie DOSWIADCZENIE w danym zawodzie. Dlatego np. ja nie polecilabym nikomu Wysp zeby pojechac tak bezposrednio po studiach w Pl, ze srednim angielskim... No chyba ze dana osoba ma niskie wymagania i praca w fabryce ja zadowoli.

    Generalnie pare lat temu, wiem ze dosyc latwo bylo o prace w UK... Ale teraz moja kolezanka mieszkajaca w Londynie, bez doswiadczenia, ale ze swietnym angielskim (Anglicy mysla ze ona jest z UK) nie mogla znalezc zadnej pracy w sklepie/restauracji, koniec koncow dostala po znajmosci prace w barze.

    A jeszcze jedno: mnie tez mega wkurzalo ze Anglicy mysleli ze Polska to taki biedny kraj, blabla, a nawet nie wiedzieli gdzie Polska jest na mapie!... Ale potem z drugiej strony pomyslalam ze oni po prostu na wiekszosc emigrantow tak patrza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sluszna uwaga:) Doswiadczenie jest bardzo cenione stad lepiej szukac w swojej branzy:) Wiesz co robisz.
      Z ta praca jest trudniej teraz choc moze to tez kwestia szczescia?Londyn jest duzy i zawsze kogos szukaja ale generalnie patrza na Twoje doswiadczenie i jezyk. Jak mowie, rozmawiajac z kolezankami z mojej branzy nawet chcac zmienic prace ciezko im znalezc cos konkretnego, zaznacza sie kryzys.
      Snow White oni nadal nie wiedza gdzie Polska jest;) Ich boli ze jesli Polak jest managerem to czemu? Tu boli...poza tym chyba patrzac na ilosc ludzi w Londynie, ma sie wrazenie ze juz za duzo jest ludzi...

      Usuń
  4. Podziwiam ludzi, którzy radzą sobie na emigracji:) Mogę się tylko domyślać ile kosztuje to stresu i zdrowia.

    Jakby trzeba było, to pewnie też bym dała rady a na razie cieszę się, że nie muszę emigrować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko zaleyży od owej wytrzymałości:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wybieram się do Anglii w najbliższej przyszłości, ale post na pewno bardzo przydatny dla tych, którzy mają taki zamiar, z przyjemnością przeczytałam i poczytam więcej takich postów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Dodałam Cię do wyzwania Liebster Blog Awards! :) Więcej szczegółów znajdziesz w moim dzisiejszym wpisie, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma :/ Ty mimo wszystko poradziłaś sobie świetnie i oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie...jak sie komus wydaje, ze jest latwo to zapraszam...:D
      Ja akurat wyjechalam jak to sie ladnie mowi za mezem, do kraju ktorego jezyka nie znalam w ogole i co z tego ze mowilam biegle po angielsku i mialam meza stad? nikt mi w niczym nie pomogl,a pracy szukalam sama przez ogloszenia w gazetach, bo niestety polskie agencje porsednictwa pracy to bajka o ktorej nie chce w ogole opowiadac....Paula dobrze sobie poradzilas

      Usuń
  9. Trawa zielona jest bardziej za płotem :) Byłam przez miesiąc w samym centrum Londynu jako opiekunka do dziecka. Fakt jako opiekun dziecka miałam dużo zniżek i praktycznie wszędzie byłam puszczana pierwsza. Zakupy do domu ! Rewelacja co do cen za 10 funtów kupiłam to co było mi potrzebne na obiad, kolację i śniadanie. A 10funtów miałam na godzinę. Niby nie wolno przeliczać, ale żeby u Nas zarobić 50 zł czasami trzeba całego dnia pracy :( a kupisz tak mało.
    Śmieszą mnie po prostu osoby, które od razu po szkole wyjeżdżają do Anglii, wynajmują pokój, pracują jako sprzątaczki czy na budowie (nielegalnie lub agencja pracy) chwalą się w internecie jakich oni sobie rzeczy tam nie nakupowali, zamiast odkładać na coś własnego czy większego. Przyjdzie im z kilka lat spojrzeć na ich życie, bez matury, konkretnego wykształcenia i praca na najniższym poziomie, bo tylko tam ich przyjmują . Brak perspektyw i celów... smutne.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi niezmiernie miło jak się wypowiesz, ujawnisz i napiszesz mi co myślisz:)Wszystkie komentarze, dygresje czytam i staram się na nie odpowiadać.
Proszę nie zamieszczać spamu ani kryptoreklamy.

Popularne posty