Minimalizm makijażowy - czym jest i co oznacza?
Od czasu do czasu każdy z nas ma ochotę na minimalistyczny look dla każdego jednak znaczy to coś innego.
Malujac i doradzając klientkom przyglądam się ich upodobaniom i często pada odpowiedź, że cenią minimalistyczny look - jednak że nie zawsze widzę odzwierciedlenie tej idei w jej zastosowaniu.
Często bardzo młode kobiety bawia się makijażem, wręcz go przesadnie kultywuja nakładając dziesiątki różnych kosmetyków by poprawic swój wygląd. Często i gęsto nawet nie bacząc na czające się problemy skórne co powoduje ,że skóra pogarsza się.
Starsze zaś właśnie idą bardziej w pielęgnację - bardziej świadome skórnych wyzwań i budzą w sobie upodobanie do zachowania młodości.Ich makijaż jest dużo skromniejszy i bardziej wysublimowany.
Jestem zatem ciekawa czy minimalistyczny look jest tylko domeną starszych kobiet? Bardziej świadomych upływającego czasu czy też nie?
Co dla Was jest minializmem makijażowym? Czy np. czy jest to zastosowanie tylko maskary, bądź kremu BB, podkładu? Czy też właśnie umiejętny dobor kosmetyków, które są mało zauważalne?
Sama sie przyznam,że dla mnie minimalizm w kosmetykach jest bardzo relatywny: nie wyjdę z domu bez kremu BB czy podkładu i maskary:)
Wszak makijaż ma służyć by poczuc sie pewniej i jets niejako antidotum na wiele pozornie nie związanych z tym spraw:)
Jestem bardzo ciekawa jak to u Was wygląda:)
Czekam na Wasze opinie:)
U mnie różnie bywa w zależności od tego ile mam czasu. Czasami jest to totalny brak makijażu, bo komu by się chciało malować tylko po to by wyjść do sklepu po mleko :P
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony gdy mam czas stawiam na pełny makijaż, no może bez sztucznych rzęs. Ale na co dzień zazwyczaj ograniczam się do podkładu, BB kremu lub podkładu mineralnego, plus korektor pod oczy, puder sypki i tusz. Do tego balsam na usta lub coś innego, co tylko delikatnie je podkoloryzuje i nabłyszczy. I tyle :)
o nie tylko nie sztuczne rzesy - tutaj dla murzynek sztuczne rzesy sa codziennym gadzetem:) Czasem jednak mnie to przeraza
UsuńPs. Jaka magiczna i szczęśliwa liczba - 777 :)
OdpowiedzUsuńNie wiem:) Z jednej strony,to będzie minimum produktów a z drugiej taki własnie odpowiedni dobór kosmetyków by wyglądać "minimalistycznie". Jedno pewnie nie wyklucza drugiego:)
OdpowiedzUsuńDla mnie minimum to wyrównanie kolorytu cery ,zakrycie cieni pod oczami i maskara. Trzy produkty tylko są potrzebne żeby poczuc się lepiej.
wlasnie o to mi chodzi,ze dla jednego bedzie to wyglad a'la minimalistyczny przy uzyciu 10 kosmetykow ale ostateczny efekt jednak mega naturalny - a dla innych faktycznie uzycie tylko swoich trzech kultowych rzeczy:)
UsuńPrawdopodobnie trzeba by było to rozgraniczyć na makijaż naturalny gdzie nawet przy tych 10 kosmetykach wyglada się jak bez wielkiego makijażu za to świerzo , młodo, naturalnie i ten makijaż minimalistyczny gdzie nakładamy minimum kosmetyków na twarz ( owe 2 lub 3) i w drogę .
Usuńale ja to uczynilam w poscie powyzej:) i komentarzu nad Toba:)
UsuńU mnie polega na tym że wybieram te kosmetyki które nie wymagają dziesięciu innych, nakładają się bezproblemowo i dają mi oczekiwany efekt. Nie lubię np. top coatów na paznokcie czy nabłyszczaczy. Staram się dbać o swoją urodę tak, żeby oprócz podkładu, cieni, tuszu,kredek, różu i pomadki oraz dobrego lakieru do paznokci, nic więcej nie było mi potrzebne. :)
OdpowiedzUsuńoo i tak mi sie podoba, ja dlatego lubie wielofunkcyjne palety bo ma sie np takie trio z Shiseido i voile:)
UsuńDla mnie wiele zależy od okoliczności, bo np. w makijażu stawiam na dobrej jakości podkład lub krem BB, produkt do brwi, brązer/róż, tusz do rzęs, kredka/eyeliner i coś do ust (niekoniecznie musi być typowa kolorówka, starczy bardzo dobrej jakości balsam). Przy malowaniu paznokci musi być baza, lakier i top coat - to takie trio, które mnie uszczęśliwia :)
OdpowiedzUsuńZa to zmieniły się upodobania kolorystyczne i nadal ta faza zachodzi, coraz częściej krążę wokół tych samych kolorów/wykończeń. Unikam papuzich odcieni, które wykorzystam od wielkiego dzwonu.
Szybciej byłabym w stanie wymienić po jakie produkty/akcesoria nie sięgam ;)
ja do pazurkow to tylko baza i ewentualnie lakier nudziakowy:) Ale kreca mnie kreca fajne kolory
UsuńDla mnie makijaż minimalistyczny to kreska, tusz, podkład i puder. Ew. jakiś róż;) Aktualny stan mojej cery jest tak fatalny, że wszelkie podkłdy i pudry pogarszają wygląd cery, więc z nich zrezygnowałam i do pracy idę tylko z kreską i tuszem. Do warzywniaka nie mam porzeby chodzić pomalowana. W życiu ogólnie cene minimalizm i dla mnie im mniej na twarzy tym lepiej. Cenię bardzo naturalny, lekko podkręcony look, a nie szalone kolory na oczach:)
OdpowiedzUsuńa co sie dzieje z cera?
UsuńDla mnie minimalizm to podklad, kredka do brwi, tusz i blyszczyk... ewentualnie omiote to jakims pudrem, zeby utrwalic :) ... tak wygladam na codzien. Ale jak juz machne makijaz to wtedy porzadny z mocnym okiem ;P
OdpowiedzUsuńtez ta mam, generalnie czasem tylko krem BB i tusz z kredka:) Ostatnio jednak czesto siegam po roz, bo czuje sie naga haha
UsuńLubię minimalizm i aż mnie czasem oczy bolą, gdy patrzę na te śliczne młode skóry jak maski :/
OdpowiedzUsuńmnie az skreca tutaj:/
UsuńMam tak samo jak Krzykla ! Az mnie boli kiedy widze młode dziewczyny o pięknych dobrze ukrwionych cenach z tona podkładu ktory im sie wazy al o z pająkami zamiast rzęs
UsuńCerach - przepraszam ale pisze na komórce i połowy nie widze
UsuńFaktycznie z czasem maluję się mniej. Po pierwsze mam zadbaną cerę, więc zrezygnowałam z mocno kryjących podkładów. Po drugie te podkłady podkreślają zmarszczki ( czy jak się ładniej mówi - załamania :)), więc to też wyklucza ich stosowanie. Po trzecie już nie eksperymentuję, wiem w czym wyglądam dobrze. A po czwarte i najważniejsze - cenię sobie naturalność. Mój makijaż to lekki podkład, tusz, odrobina różu lub bronzera ( rzadko razem), błyszczyk ( lub pomadka), czasem jasny cień rozjaśniający spojrzenie, lub rozblendowana kredka na górnej powiece. W każdym razie ma być lekko :)
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi sie Twoje podejscie:)
UsuńDzięki :)
UsuńAnita B. Pięknie powiedziane. "Ma byc lekko" :)
UsuńW młodości (18- 20 lat )szalałam ostro , takie oczy jak ja wtedy nosiłam na co dzień , to dziś nawet na sylwestra nie robię + oczywiście brozner , sporo ;-), dziś nie chce nawet oglądać zdjęć z tamtego okresu , tyle błędów widzę , że nie mogę spokojnie na to patrzeć.
OdpowiedzUsuńDziś ( 33 lata) naprawdę wyglądam lepiej niż wtedy , gdy byłam młoda, już wiem w czym mi dobrze, w jakich kolorach , wiem czego unikać itp .Nie maluję ostro oczu , dzięki temu w końcu widać , że mam ładne usta.
Mój obecny makijaż codzienny to lekki podkład + korektor pod oczy , puder sypki , trochę kredki + tusz do rzęs , pomadka nude.
Cienie , eye-linery ,róże , rozświetlacze - to jak mam czas , czyli nie codziennie.
Dają mi 10 lat mniej niż mam :-) co potwierdza , że minimalizm się opłaca.
haha rozumiem;) Mam wrazenie ze wtedy w ogole byly czasy z kosmosu - wzorowalismy sie na estetyce gwiazd z Ameryki:)
UsuńSwiadomosc ktora nabywamy z czasem jest jednak warta czasu:)
Podklad moge sobie podarowac ale bez ladnie podkreslonych brwi, rozu na policzkach i tuszu nie wyjde z domu ;) zauwazylam ze z czasem moje podejscie do ilosci uzytych produktow sie zmienia. Bardziej podkreslam atuty niz staram sie "pomalowac" :)
OdpowiedzUsuńPost o mnie ! :) ;)
OdpowiedzUsuńAle tak poważnie, to trochę tak. Ponad 10 lat maluję się tak samo (mam 33,5) i zużywam 1 kredkę na rok, kilka cieni na kilka lat etc. Maluję się codziennie z racji jasnej (czytaj niewidzialnej) oprawy oczu. Maluję je dla siebie, żeby nie wyglądać na kilkudniowego topielca.
Moja filozofia makijażu to "ładna" cera i zaznaczone oczy. Ładna dałam w cudzysłów, bo dla każdego to coś innego. Z racji, że nigdy takiej nie posiadałam, to w ruch wchodził podkład. Teraz, ładna dla mnie znaczy coś innego niż kiedyś, wciąż coś innego niż piękna, idealna. Ot, ładna, po prostu ok. :)
Jedna kredka do brwi i oczu (Max Factor chłodnawy brąz) służyła mi do brwi i jako eyeliner.
Maascara - Maybelline Volume Expresss. I tak niezmiennie.
Podkład - z racji problematycznej, trądzikowej i naczynkowej (rumień) cery bł kolejnym musem. I finito.
Czasem balsam koloryzujący do ust/nawilżający błyszczyk.
Ostatnio hitem był cień Inglota, którego użyłam w 3 rolach: do brwi, eyelinera i bronzera.
A już całkiem ostatnio, jako podkładowa maniaczka, stwierdziłam, że lepiej wyglądam po zmyciu podkładu z nałożonym kremem. Młodziej, świeżej, naturalniej, lepiej! (Niestety, nie zawsze ;) ) Zatem tak, mój minimalizm makijażowy to mascara i zaznaczone brwi and I'm good to go. :)
uwielbiam takie kosmetyki trzy w jednym:)
UsuńLubię minimalistyczny makijaż, dla tego np. nie używam cieni do powiek;D Dla mnie taki minimal jaki lubię na sobie to odrobina dobrego pdkładu/bb plus tusz do rzęs i od kilku lat pomadka. Ale jak pisze Hexx wszystko zależy od okoliczności- żeby poczuć się komfortowo np. w pracy potrzebuję bb i tuszu, do 'sklepu po bułki' nic, ale na wesele znajomych dołożę kreski, róż i rozświetlacz i to już na pewno nie będzie minimal;D
OdpowiedzUsuńJa się przyznaję, że u mnie minimalizm jest mało minimalny :D Ale najważniejsze, żeby czuć się dobrze i tyle ;)
OdpowiedzUsuńswietna odpowiedz:)
UsuńMinimalizm? Nie znam ;)
OdpowiedzUsuńChoć gdy o nim myślę, to wyobrażam sobie pojedyncze kosmetyki: 1 kredka, 1 cień, 1 tusz itd.
Ja na co dzień stosuję minimalizm, chociaż wolałabym zeby wystarczało mi czasu rano na nieco więcej. Nakładam krem bb, przypudrowuję, maluję rzęsy i wychodzę, a raczej biegnę na autobus :P
OdpowiedzUsuńMinimalizm kosmetyczny kocha mój facet, ja osobiście nie. Nie wyobrażam sobie życia bez niektórych produktów kolorowych. Jednakże zwracam uwagę na skład, jakość kosmetyku. Staram się być świadomą konsumentką :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post i świetny pomysł na dyskusje. Od wielu lat stosuje minimalistyczny makijaż... Wlasnie sobie to uświadomiłam...pełny make up robie tylko przy dużych okazjach ...Lubie wieczorowy makijaż z mocnym okiem - ba nawet z kepkami albo sztucznymi rzęsami - ale taki wykonuje tylko raz dwa razy do roku.
OdpowiedzUsuńMoje minimum to podrasowane brwi - bez brwi nie wyjdę do sklepu po bułki. Często nie maluje sie w ogole będąc w domu podczas weekendow - tylko brwi. Spokojnie jestem w stanie wyjść do ludzi jak to sie mowi nawet w takim stanie, bez maskary. Kolejnym stopniem minimalizmu jest maskara, brwi i blyszczyk lub szminka. Jak wiesz mam dobra cerę i fluidow kiedys nie stosowałam w ogole na cała twarz - czasami punktowo - od momentu poznania Dior Star nakładam prawie codziennie bo czuje, ze mi pielęgnuje skore. Bardzo lubie makijaż ktory nie rzuca sie bardzo w oczy ale ktory sprawia ze wyglada sie jak milion dolcow.
Ciekawa dyskusja.
OdpowiedzUsuńJa przyznaje sie sama, ze jestem z tych, co potrzebuja 10, albo i wiecej kosmetykow, zeby wygladac naturalnie i dla mnie to wlasnie jest minimalizmem - swiezy i naturalny "ale ty sie przeciez nie malujesz, bo swietnie bez makijazu wygladasz!" wyglad.
ja stawiam na dobrą pielęgnację, wtedy nie muszę używać codziennie podkładów czy BB kremów, wystarczy puder, kredka do oczu, tusz i róż :) to jest taka wersja minimum, choć lubię oczywiście pełniejszy make up :D
OdpowiedzUsuńChcialabym ograniczyć produkty do makijażu bo teraz potrzebuje 6 podklad korektor roz cienie tusz kredka..za duzo
OdpowiedzUsuń