Niezwykłe kosmetyki Fran Wilson - pomadki 12 h zmieniające kolor Moodmatcher Luxe
Bardzo ostatnio intrygują mnie dziwnościowe, spektakularne i zadzwiajace kosmetyki, których coraz więcej spotyka sie na rynku kosmetycznym.
Będąc przypadkiem w Tkmaxxie w Londynie odkryłam specyficzna paczuszke a w niej 3 pomadki, zmieniające kolor i do tego nawilżający błyszczyk .
Wszystko od Fran Wilson'a, jak wieść niesie dość znanego makeup artist i tworcy pomadek, które współgraja z naszym ph skóry i sie utleniają zgodnie z "chemią" naszego ciała.
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt,że pomadki te dopasowują się do naszego nastroju tzn. mimo swojego pierwotnego koloru, na ustach zachowują sie inaczej: przyjmuja bardzo trwały 12 h ( ba nawet 24 h ) kolor o określonym dla naszego ciała zabarwieniu. Nazywaja sie Moodmatcher. I jak określono współgrają z chemią naszego ciała:) Mało tego te cuda nigdy 2 razy nie przyjmują zupełnie tego samego odcienia!!!
No i zakupiłam:) Musiałam sie przekonać co piszczy w trawie.
Pudełeczko zawiera 3 odcienie, każda z pomadek ma inne kolory wyjściowe ( przerazil mnie żółty i zielony kolor wow) a na ustach zmieniają sie nie do poznania.
Zrobiłam swatche bo na razie nie odważyłam sie pomalowac nimi usta bo:
1. nie mogłam zmazać tego z reki hehe a co dopiero z ust:)
2. zastanawiam się czy aby sa przeteminowane bo zapach średni, jak dawne mamcine pomadki Celia:D
Kolorki pomadek są dość fajne, niezwykle trwale na bank, nie wycieraja się, nie przemieszczają na ubranka:)Jedyny mankament to ,że nawet jakbys tego już nie chciała na ustach to nadal to masz:D
http://www.franwilson.com/index.cfm?
Cena jaką dałam to niecałe 7 funtów:D jak sie odważę to zaprezentuję Wam to to na ustach:)))))
Będąc przypadkiem w Tkmaxxie w Londynie odkryłam specyficzna paczuszke a w niej 3 pomadki, zmieniające kolor i do tego nawilżający błyszczyk .
Wszystko od Fran Wilson'a, jak wieść niesie dość znanego makeup artist i tworcy pomadek, które współgraja z naszym ph skóry i sie utleniają zgodnie z "chemią" naszego ciała.
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt,że pomadki te dopasowują się do naszego nastroju tzn. mimo swojego pierwotnego koloru, na ustach zachowują sie inaczej: przyjmuja bardzo trwały 12 h ( ba nawet 24 h ) kolor o określonym dla naszego ciała zabarwieniu. Nazywaja sie Moodmatcher. I jak określono współgrają z chemią naszego ciała:) Mało tego te cuda nigdy 2 razy nie przyjmują zupełnie tego samego odcienia!!!
No i zakupiłam:) Musiałam sie przekonać co piszczy w trawie.
Pudełeczko zawiera 3 odcienie, każda z pomadek ma inne kolory wyjściowe ( przerazil mnie żółty i zielony kolor wow) a na ustach zmieniają sie nie do poznania.
Zrobiłam swatche bo na razie nie odważyłam sie pomalowac nimi usta bo:
1. nie mogłam zmazać tego z reki hehe a co dopiero z ust:)
2. zastanawiam się czy aby sa przeteminowane bo zapach średni, jak dawne mamcine pomadki Celia:D
Kolorki pomadek są dość fajne, niezwykle trwale na bank, nie wycieraja się, nie przemieszczają na ubranka:)Jedyny mankament to ,że nawet jakbys tego już nie chciała na ustach to nadal to masz:D
http://www.franwilson.com/index.cfm?
Cena jaką dałam to niecałe 7 funtów:D jak sie odważę to zaprezentuję Wam to to na ustach:)))))
nasza rodzima Celia od 25 lat produkuje takie pomadki - mam i kocham :) odkąd byłam jeszcze w podstawówce :)
OdpowiedzUsuńzalinkuj:) Celia to mi sie z tandetą straszna kojarzy, w życiu jej nie ruszę...
Usuńja bym nie powiedziała, że nie do nastroju, tylko do ciepłoty ciała :) mam kilka takich z innych firm.. byle jakich i jestem zadowolona. To takie miłe urozmaicenie. Jestem ciekawa czy zielona jest naprawdę zielona - jak na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńno ładniej brzmi mood:D Poza tym ciało wydziela energię zgodną z naszym stanem psychicznym hehe
UsuńA zielona to na reku ta pośrodku.
Wiem,że dużo marek ma takie cosik, ale te mnie zainspirowały, czekam na Physician formula
hehe wiem że 'mood' ładniej wygląda - ale co dziwne, dużo ludzi myśli że to chodzi właśnie tylko i wyłącznie o nastrój :) Ja pamiętam, że moja ciocia ho ho ho lat tamu miała podobną szminkę z Bell :)
UsuńBtw, ja też lubię takie popierdółki :) Niby ni, ale jak cieszy i intryguje :)
albo nie z bell.. cholera wie, dawno temu już to było.. :)
UsuńŚmieszna ta żółta i zielona :) Pamiętam, że lata temu moja ciotka używała właśnie takiej utleniającej się Celii i sztyft też miał jakiś taki dziwny kolor, który na ustach robił się czerwony. Nie wiem czy ja jeszcze produkują.
OdpowiedzUsuńhehe no ja nie pamietam:) Ale tandetnie to wygląda w reku:D
UsuńCzyli Celia górą jej twór a tu jakiegos Wilsona promują:)
Miałam kiedyś taką pomadkę. Najgorsze było to, że mimo fioletowego chyba sztyftu po nałożeniu na usta była bezbarwna, dopiero po kilkunastu minutach robiła się mocno czerwona, ale wtedy nie było już szans na poprawki. Trzeba było bardzo uważnie ją nakładać, a i tak efekt był różny
OdpowiedzUsuńi właśnie tego nie lubimy najbardziej,żezle sie obrysuje.
UsuńFajny patent, ale chyba bałabym się tych nieprzewidywalnych kolorów na ustach. Mnie często ostatnio zółc zalewa więc kolor szminki mógłby byc nieciekawy ;)
OdpowiedzUsuńno tu są przewidywalne bo oscyluja między mega czerwienią a różem hehe:D
Usuńsuper :) a na ręku też Ci się kolor zmieniał?
OdpowiedzUsuńi Kochana koniecznie musisz się nam zaprezentować z wymalowanymi ustami :) może w razie 'W' zrób to w wolny dzień :D
no załaczyłam mini swatch jak sie zminił kolor na ręku hehe
UsuńZabawa dla Ciebie http://anna-fanfreluches.blogspot.com/2012/02/trudny-tag.html
OdpowiedzUsuńa ja pierwszy raz widze takie cosikk ciekawe strasznie:]]]
OdpowiedzUsuńFantastyczne :D ja coś takiego chcę :D
OdpowiedzUsuńNo nakładaj na usta!! chce zobaczyć recenzje :))
OdpowiedzUsuńJEstem bardzo ciekawa, pierwszy raz o nich słyszę
ale ja się boję:D
Usuńwlasnie nakladaj na ustka ;)
OdpowiedzUsuńhehe ale ja nie wiem czy ja do takiego cós jestem stworzona :D
UsuńJa Celii nie lubię:D